- No tak, ale nie chce nikomu na głowę wchodzić. Nie martw się, to się już nie powtórzy. - powiedziałem
Malik tylko zlustrował mnie wzrokiem i zaśmiał sie. Szczerze? Nie wiedziałem czemu. Lecz widać ,że nie przeszkodziło mu to ,że spałem. Lub po prostu za bardzo się przejmowałem. Spokojnie, Louis tylko spokojnie.
- Dobra, to ja się zbieram. W końcu muszę się przebrać. - zaśmiałem się
- Wróć do pokoju Harry'ego, a tam na biurku leżą świeże ubrania. - powiedział
Co? Przecież nie mogę nadużywać ich gościnności. Chłopak spojrzał na mnie i wybuchł śmiechem, pewnie dla tego ,że moje oczy były otwarte szeroko.
- Twoja mama była tu rano i dała ubrania, wiedziała ,że będziesz się chciał ulotnić do domu. A w nim przebrać się. - odrzekł
- Nie źle, i jeszcze raz dziękuje. - uśmiechnąłem się
- No to teraz dupa w kroki i idź się przebrać, poranna toaleta i na śniadanie. Bo pewnie zaraz Harry wstanie.
- Dobrze mamoo.
Zaśmiałem sie i wróciłem do pokoju w którym spałem. No racja, były tam ubrania dla mnie. Moja ulubiona bluzka w paski i miętowe spodnie, do tego ręcznik i szczoteczka do zębów. Jak to mama, zawsze o wszystkim pamiętała, kochana. Wziąłem rzeczy ze sobą i poszedłem do łazienki. Poranna toaleta sprawiła ,że poczułem się lepiej.
Louis, teraz masz chwile spokoju. Ogarniesz się i będzie lepiej. Patrząc na swoje ciało zrobiłem to nie chętnie. Sama skóra i kości. Do tego te siniaki. Przemyłem twarz i ubrałem się, nie zakładając jeszcze koszulki. Miałem jedynie nadzieje ,że nikt nie wejdzie, a wolałem się nie zamykać bo potem by był klops jak bym nie wyszedł z tam tond.
Myjąc zęby usłyszałem ,że drzwi się otwierają. Przestraszony odskoczyłem do tyłu wyrzucając szczoteczkę do zlewu. Od razu spojrzałem w stronę drzwi. Na mojej twarzy malowało się zdziwienie. Tam stał Harry, wyglądający jak trup. Patrzył on się na mnie, a ja od razu się zarumieniłem. Głupie rumieńce! Wziąłem głęboki wdech, by się uspokoić.
- Przepraszam, myślałem ,że nikogo nie ma. Drzwi nie były zamknięte.. - zaczął zakłopotany chłopak
- To moja wina, powinienem je zamknąć. - powiedziałem szybko
Zielonooki chwile mi się przyglądał, zauważając parę małych siniaków. Już chciał coś powiedzieć, ale powstrzymał się i zamknął drzwi. Zostałem sam, aż mi się głupio zrobiło.. Wypukałem buzie i założyłem bluzkę poprawiając włosy. Gotowe. Schowałem rzeczy brudne do torebki i zszedłem na dół. Kątem oka zobaczyłem jak chłopak wchodzi do łazienki.
- Śniadanie! - krzyknął Zayn
Od razu otrzeźwiałem i podbiegłem do kuchni kładąc torbę przy drzwiach.
***
Boże jaki on chudy! Aż żebra było widać.. I do tego ten incydent w łazience. Tak naprawdę wiedziałem ,że on tam jest. Chciałem... A zresztą nie ważne. Harry przestań! Wziąłem szybki prysznic, ubrałem się i szybko zszedłem na śniadanie. Bo przecież kuzyn dwa razy mówić nie musi.
Pod czas jedzenia, Louis nie odzywał się. Jedynie jak mnie zobaczył, to było w jego oczach zakłopotanie i delikatny rumieniec. Kiedy zjedliśmy, Louis postanowił ,że pozmywa. Na początku nie zgadzaliśmy ,ale nie dawał za wygraną. Więc odpuściliśmy. Malik wrócił do swojego pokoju, bo to była sobota i chciał odpocząć po tygodniu. Rozumiałem go, sam też byłem nie wyspany, ale nie żałowałem.
Louis zmywał, a ja przyglądałem mu się ukradkiem. Od razu przypomniało mi się jak spał, a na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Lecz nie trwało to długo ,bo za wibrował telefon Louis'a który od razu odebrał.
- Liam.. Spokojnie, daje rade. Tak.. No tak, ale.. Przestań, nie jesteś moją matką. No oczywiście, tak tak tak.. Pogadamy jutro, obiecuje. Dzięki pa. - mówił przez telefon
Kończąc rozmowe, wrócił do zmywania. Pewnie nie wiedział ,że tu jeszcze jestem ja i wszystko słyszę, ups.. Wstałem powoli i po cichu, ale mój pech zaczął działać. Zasuwając krzesło wydobył się pisk.
Chłopak od razu rozejrzał się i zobaczył mnie. Pięknie Hazza, narobiło się. A teraz się głupku tłumacz. Lecz Louis tylko się zaśmiał i skończył zmywać, lecz stał tyłem.
- Nie ładnie to tak podsłuchiwać rozmów. - powiedział śmiejąc się
Nic nie mogłem z siebie wydobyć, co jeszcze bardziej chłopaka rozbawiło. Śmiał się tak łagodnie, nie chamsko. Co mnie ucieszyło, nie chciałem by chodził smutny.
UWAGA!
Następny rozdział będzie jeśli zobacze więcej komentarzy i obserwatorów. Nie to nie jest szantaż. Tylko tak mało osób to czyta i czuje się taka hmmm, pisząca dla nikogo? Nie wiem. PROSZĘ pokażcie ,że wam zależy...
Wiem ,że na razie mało larrego, ale potem będzie więcej, obiecuję! :3 ~Panda
Ewelina chciec dalej *_* / E
OdpowiedzUsuńOj ważne są nawet te kilka osób i warto dla nich pisać mimo, że docenia to niewielka liczba ;c :) !
OdpowiedzUsuńNo masz racje. :c ~Panda
UsuńDAWAJ NEXTA <3
OdpowiedzUsuńŚWIETNE *,*
Ciesze się, że tak szybko jest nowy rozdział :D! Podoba mi się oczywiscie i czekam na rozwój akcji <33
OdpowiedzUsuńPisz dalej prooooszę1 *.*
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej <3.
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest świetne *-* Czekam na następny rozdział ^^
OdpowiedzUsuńBardzo fajne opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nn i dodaje do obserwujących ;)