piątek, 12 lipca 2013

Rozdział 4 2/2

Wina, wina kogo?! Cicho westchnęła i popatrzyła na mnie. Wyglądała jak by chciała zebrać słowa w całość, ale nie wiedziała jak to zrobić. Wiem ,że minął miesiąc. A w nim tyle się wydarzyło. Harry zaczął zadawać się ze złym towarzystwem. Chyba palić też zaczął, bo czuć od niego. Do tego dresy.. Wiele się zmieniło. On się najbardziej zmienił.. Z miłego, nawet pokornego dzieciaka na taką osobę jaką jest.

- Max od początku tak do niego mówił. Potem jak prawie każdego wziął na sprawdzenie, czyli z którymś się musiał bić. Jak wiem, to Harry'emu trafił się Brain. - przymknęła powoli oczy - On zawsze wysyła chłopaków, lecz tym razem sam, nawet bez obstawy! Mam nadzieje ,że Nick mu jakoś pomoże nie wykorzystując go przy tym.- dodała


Chwila, chwila jaki Nick? Co za Nick? I czemu miał by mu pomóc? Spokój.. Teraz muszę wiedzieć więcej o tym Max'ie. Jak widać to nie jest za ciekawie, kurna!


- Czyli ten Max, jest najgorszy. Tak? - zapytałem

- Tak. Jego się boją najbardziej. Peter i Jake są mniej groźni. Chociaż patrząc na Harry'ego to nie Max go teraz sprał, tylko chłopaki. - podsumowała - Styles, to taka jakby maskotka, mimo jego zdolności. Przecież umie się bić i chronić przed atakiem, nie jest taki zły. Wiele razy mu to mówiłam o tym, nie słuchał. Teraz się sprzeciwił z Twojego powodu. - pokazała palcem na mnie
- Z mojego? - wyszeptałem
- Tak.  Jak wcześniej ci mówiłam. Prawie każdy nowy tutaj ma sprawdzenie. Harry na to nie pozwolił, dlatego wygląda jak wygląda.  - odpowiedziała - Chociaż mógł ze sobą wziąć Liam'a, może by wyglądał lepiej. 
- Ale czemu to zrobił? Co we mnie jest takiego, ale Liam'a też nie pobili. - wypaliłem
- Louis ja wiem co was łączyło. Nie jestem aż taka głupia. Pare dni przed waszym przyjazdem, pamiętam jak cytował lub czytał pewien fragment z Twojego listu. A Liam nie oberwał bo jest twoim przyjacielem i Harry nie chciał by również dostał. - ziewnęła
- To on to jeszcze ma? - zatkało mnie to
- Jak widać to tak. Tomlinson, teraz jesteś wrogiem numer 1 u Max'a. Harry nie zawsze będzie mógł stawić się przed tobą. Liam jak silny by był też. Musisz unikać tej grupki, a ja ci w tym pomogę. A teraz ruszaj się i marsz spać. - wstała
- Dzięki. - wymamrotałem wstając

Wróciłem do pokoju myśląc o tym wszystkim. Dziewczyna miała racje, do tego znała nasze wcześniejsze relacje. Widać ,że loczek jej ufał, no racja przecież byli przyjaciółmi. Chociaż jej słowa dalej mnie niepokoiły. Ile w tym mogło być prawy, a ile kłamstwa. Nie wiem. To wszystko co się tu dzieje powoduje ,że jestem bezradny. W sytuacji w której nigdy nie byłem. Do tego zatęskniłem za rodziną. Lecz to teraz nie było najważniejsze. Najważniejszy był Harry w tym momencie. 

Na całe szczęście jutro sobota, muszę pogadać z Liam'em o tym i loczkiem. Nie mogę pozwolić by obrywał za mnie. Będę musiał się osunąć w cień, tak by mu nie zaszkodzić.

- Zmieniam temat jak narwany. Raz o nim, jego przyjaciółce, rodzinie, jutrze, Liam'ie i znowu i nim. Czy to nie zabawne? - zapytałem sam siebie na głos


Tak to bardzo zabawne, jak na mnie.


~*~

[Muzyka]

Była dopiero 6 rano, a chłopak z lokami na głowie już nie spał. To nic ,że był cały w siniakach po wczorajszym dniu.. Miał jeszcze siłę i był gotowy na kolejny dzień jak i ruch przeciwnika. Mimo wysiłku ile wkładał w każdy najdrobniejszy ruch nie zważał na ból, a na jego twarzy nie było widać nawet grymasu. Pisał właśnie list do Louis'a, ewentualnie do Liam'a i Perrie. Nie chciał ich martwić, przecież wiedział co robi. Musiał jedynie pójść do Grimshaw'a, dobrego znajomego Edwards. Chociaż nie był pewny co będzie chciał w zamian za pomoc mu. Nick od razu polubił loczka, lecz mógł jedynie o nim pomarzyć. Czemu? Bo Harry już komuś innemu oddał swoje serce. Co nie podobało się starszemu.
- Oby nie byli źli. - wyszeptał pod nosem gdy skończył pisać - Chociaż Edwards doskonale wie co zrobię. - zaśmiał się
Po czym położył kartkę na biurku i tyle go widziano.

~*~


- Gdzie on polazł? Przecież Louis nam tu wykituje - było słychać aż w moim pokoju

- Uspokój się. Harry musi coś załatwić. - powiedziała kolejna osoba

Moment, Harry?! Ja?! Wstałem szybko z łóżka i zrobiłem szparę w drzwiach by móc zobaczyć kto rozmawia z kim. 


- Ostatnio gdy tak mówiłaś to wrócił pobity. - powiedział Payne

- Przestań panikować. - warknęła przyjaciółka loczka

Otworzyłem szerzej drzwi, co nie wyszło mi na dobre. Zamiast zostać na miejscu, uderzyły w ścianę powodując huk. Oboje spojrzeli w stronę hałasu. Nie wyglądali na zdziwionych.


- Gdzie on poszedł? - zapytałem

- Chwila, wpierw list. - powiedziała blondynka podając mi list
- Okey. - wyszeptałem

Usiadłem pod ścianą i chwilę się zastanawiałem nad tym co może być tam napisane. Lecz po chwili wyprostowałem kartkę i zacząłem czytać.


Więc tak. Pewnie jak teraz widzicie nie ma mnie w swoim pokoju. Nie martwcie się, nie uciekłem. Nie tym razem. Jestem teraz u Nick'a bo muszę coś załatwić. Mam nadzieje ,że długo to nie zajmie, bo szczerze to nie mam zbytnio siły po wczorajszym.
Perrie was będzie zapewniać ,że będzie okey. TAK MA RACJE. Więc macie się słuchać i nic nie robić. Chociaż pewnie i tak ruszycie się i zaczniecie panikować. Oliver'em się zajmijcie dobrze bo mama będzie dopiero w niedziele. Bardzo was proszę.
EDWARDS pod żadnym pozorem nie mów gdzie jestem. Wiesz jaki jest Nick, pomoże w zamian za coś. A ja wykonam robotę i tyle. 
A teraz mniej oficjalnie.
~Louis przepraszam za wczorajsze warknięcie. Nie chciałem by to aż tak Cię zabolało.
Harry. xx

[Muzyka]

Przeczytałem to kilka razy, ale to i tak nic nie dało. Nie otrzymałem odpowiedzi na moje pytania. Do tego już mogłem się pożegnać z tym ,że pójdę tam. Do tego Nick'a. Teraz kolejne pytanie nasuwało mi się do głowy. Czym się zajmował on, ten mężczyzna, znajomy Edwards..
Powoli wstałem i poszedłem się ogarnąć co bardzo szybko mi poszło. Może to przez to ,że martwiłem się tak o niego? Nie wiem. Na dole oczywiście była już reszta. I miałem podejść i zażądać adresu gdzie ten chłopak pracuje? Nie wypali, nie przy niej. Styles nie będzie zadowolony z tego.

- Louis. - dziewczyna spojrzała na mnie

- Tak? - powiedziałem cicho
- Harry zakazał mi, lecz rozprawi się potem ze mną. Pewnie chcesz wiedzieć gdzie pracuje Grimshaw, prawda? - zaskoczyła tym razem mnie
- No tak. Lecz nie chce byś potem miała za to dostać przypał od niego. - odparłem
- Tomlinson, nie gadaj teraz takich głupot. Potem się nim zajmę. - warknęła - Chcesz tam iść czy nie? - zapytała patrząc mi w oczy

W jednej sekundzie serce zabiło mi jeszcze szybciej niż biło wcześniej. Jednak los uśmiechnął się do mnie i będę mógł tam pójść. Uśmiechnąłem się w duchu, można było rzec ,że emitowałem szczęściem w środku. Nareście idzie po mojemu!


- Chce. - powiedziałem stanowczo

- I na to liczyłam. - uśmiechnęła się delikatnie - Nie jest to daleko, lecz i nie blisko. Od domu Hazzy na prawo aż do skrzyżowania. Potem znowu w prawo i cały czas prosto. Szukaj budynku z napisem EDEN. - wytłumaczyła

Założyłem pośpiesznie buty notując w głowie jak mam dotrzeć na miejsce. PRAWO, DO SKRZYŻOWANIA, znowu w PRAWO,  potem PROSTO, patrz na napis EDEN. Obym niczego nie pomylił, teraz to było najważniejsze.


- Dzięki Perrie, naprawdę. - szybko powiedziałem


[Muzyka]

Po czym wybiegłem jak oparzony z domu zaczynając od skręcenia w prawo. Miałem przed oczami JEGO. Chłopca z kręconymi włosami i zielonkawymi oczami. Jak za pierwszym razem. Ten uśmiech gdy pokazywał swoje dołeczki. To wszystko zaczęło mi świrować w głowie. Wszystkie momenty z nim zaczęły mi się przypominać, co spowodowało uśmiech na mojej twarzy.
STOP! SKRZYŻOWANIE. Skręt znowu w prawo. Pędem LOUIS, pędem! Serce nadawało tempo moim krokom. Teraz mogłem nazwać mój sprintem.

Rozmowa im świetnie szła. Wszyscy zaangażowani w rozmowę  ale.. Ci dwaj nie znali swoich imion, co wyglądało komicznie, nie wiedząc jak się odezwać do siebie. Chociaż imię Louis'a było już wymienione parę razy.

- A właśnie, zapomniałem! - wtrącił się mulat o imieniu Zayn  - To jest Harry, mój daleki kuzyn. - pokazał na kędzierzawego chłopaka mówiąc
Louis spojrzał na Harre'go i wyciągnął delikatnie rękę w jego stronę. Za pewne był bardziej odważny od lokowatego chłopaka.
- Miło mi, Louis. - powiedział
- Mi również. - odparł zaciskając starszego chłopaka dłoń

Miłe wspomnienie. Te pierwsze, a potem kolejne i jeszcze kolejne. To wszystko sprawiało ,że chciałem dalej biec. Do niego, chciałem go uchronić jak on mnie przed nim, nimi.. Rozglądałem się na wszystkie strony. Domy, budynki i tak w kółko. Nawet sklepy. Boże! Biegłem dalej szukając tej nazwy. Chwila, chwila. Jest! EDEN.
Potem nastąpił szok. Był to klub ze striptizem.. Stanąłem przed budynkiem nie wiedząc co teraz robić. Chociaż raz kozie śmierć. Jak trzeba, to trzeba.

~*~

Nick nie kazał mi wiele zrobić. Zatańczyć parę razy i zaśpiewać. Jednak nie lubiłem tego, wstydziłem się czasem tego jak tańczę, jak poruszam się. Nigdy o tym nie wspominam, dlatego teraz wiele osób było by wielce zdziwieni. Nie chce do tego by Louis się dowiedział. Pisząc list miałem nadzieje ,że Perrie jednak mnie wysłucha i mu nic nie powie.

- Harry? - usłyszałem znajomy głos


Trzymając papierosa w ręku spojrzałem na osobę. Był to Nick. Był po 20 - stce, chociaż sam szczerze nie wiedziałem czy tak czy nie.


- Tak? - wyszeptałem

- Kolej na ciebie chłopcze. - uśmiechnął się - Mam nadzieje ,że umiesz już piosenkę. - dodał po chwili
- Umiem. Tylko te siniaki Nick.. - westchnąłem
- Są już zakryte, dasz rade. - roztrzepał mi włosy

No to ZACZYNAMY zabawę. Poprawiłem delikatnie ubranie tak by nie rozmazać miejsc z zakrytymi siniakami i ruszyłem w stronę kurtyny. Wziąłem głęboki wdech i czekałem aż mężczyzna wymówi moje imię, a wiele osób zacznie krzyczeć..


- Pamiętacie naszego pana H? Rzadko u nas bywa, ale zawsze to coś. - zapytał ich 


Od razu otrzymał pełno oklasków, co jeszcze bardziej zdenerwowało moje serce, lecz nie mnie. Jeszcze chwila Harry, jeszcze chwila.


- No to jak tak bardzo go lubicie, to już klaskami go przywitajcie jeszcze większymi niż wcześniej! - zakończył swoje słowa


Po czym z głośników zaczęła lecieć muzyka, a kurtyna uniosła się wysoko ukazując mnie.

[Muzyka]
Uśmiechnąłem się do wszystkich ukazując swoje dołeczki, jak widać lubili tez mój uśmiech jak i to jak się poruszam. Cieszyło mnie to. Teraz to ja mam władzę, ja i moje ciało. Nie byłem w głębi serca dumny z tego co robię  Lecz Nick o to poprosił mnie, w zamian za pomoc.

- Sometimes I feel I've got to. Run away I've got to. Get away. From the pain you drive into the heart of me. The love we share.. (...) - zacząłem śpiewać idąc na początek sceny


Każdy mój ruch był obserwowany, co też sprawiało ,że napiąłem mięśnie. Nie mogłem upaść, ani zrobić niczego co by ich nie zadowoliło. Chodząc po scenie i kręcąc seksownie tyłkiem śpiewałem kolejne słowa piosenki.


- Once I ran to you (I ran). Now I'll run from you. This tainted love you've given. I give you all a boy could give you.. (...) - śpiewałem podkreślając każde słowo by wzbudzić w nich więcej emocji

- Oooooh...Tainted love. Tainted love. - wymruczałem aż do mikrofonu

Po czym rozejrzałem i ujrzałem znajomą twarz. Do oczu napłynęły mi łzy, był to on. A serce stanęło mi jak wryte. Tylko nie to..






Od Autorki: PRZEPRASZAM,PRZEPRASZAM,PRZEPRASZAM~! Możecie mnie ukamienować za to jak długo czekacie na moje wypociny.. Potem pokroić,zakopać,odkopać i dobić. Lecz miałam BLOKADE i nic nie mogła napisać. Wybaczycie mi? ładnie proszę. ~Panda
*Jak widać ubarwiłam postać Hazzy, i jak wam się ona podoba? Tylko nie klnijcie..

CZYTASZ=KOMENTUJESZ