sobota, 30 marca 2013

Rozdział 16

***
Louis patrzył można rzec ,że błagalnie. Jak by się bał. A to co miałem mu do powiedzenia, zniszczy wszystko.. Nie mogłem dłużej patrzeć na niego. W te jego piękne oczy przeszywające mnie na wylot. Po prostu nie mogłem.. Harry, weź głęboki wdech i mu powiedz. Tak na spokojnie, bo kłótnią nie zdziałasz nic. Chociaż.. Nie, to był by najgorszy pomysł.

- Ja.. - zacząłem
- Ty co? - zapytał
- Ja wylatuje. Zayn musiał ci coś mówić na ten temat, nie wiem.. - powiedziałem cicho

Chłopak nie odezwał się. Od razu spojrzałem na niego. Zaraz się zacznie..

- Styles, wyjdź. - wymamrotał opanowując gniew
- Ale daj mi wyjaśnić.. - wyszeptałem błagalnie

Lou wpadł w furie. Zaczął krzyczeć, nie rozumiałem co nawet wykrzykuje. Do moich oczu napłynęły łzy, które po chwili zdobiły moje policzki.

- Wyjdź, wyjdź! - krzyczał
- Louis, daj wytłumaczyć. - powiedziałem płacząc
- Tu nic nie ma do wytłumaczenia! Zadowolony?! Wyjdź!

Zrobiłem krok w jego stronę, co jeszcze bardziej go zdenerwowało. Na jego policzkach pojawiły łzy, do tego przeze mnie..

- Nie podchodź nawet! - wydarł się na całą sale

Odsunąłem się automatycznie, co sprawiło ,że stałem już przy drzwiach. Zabolało, cholernie zabolało. Przeze mnie płakał, przeze mnie cierpiał. Czy ja potrafię dać szczęście?! Nie..

- Kocham cię. - powiedziałem

Po tych słowach wybiegłem z sali mijając Liam'a. A ten co tu robi? Zapewne czekał aż skończymy rozmawiać i usłyszał krzyk Louis'a. Pewnie cały oddział słyszał to. Teraz to mnie znienawidzi do końca.. Do tego łzy leciały cały czas. Nim się obejrzałem już byłem na zewnątrz. Tak, świeże powietrze będzie działać. Wracając do domu poczułem wibracje w kieszeni.

- Do jasnej cholery, kto śmie mi przeszkadzać? - zapytałem sam siebie

Wyjąłem telefon i zobaczyłem kto się dobija do mnie. Był to kuzyn, ehh. Teraz trzeba będzie mu wszystko wyjaśnić.

- Halo?
- Boże, Harry! - krzyknął Zayn
- Spokojnie wracam już do domu. - powiedziałem opanowując głos
- Ej, ty płaczesz? - zapytał mnie
- Nie. - odparłem
- Styles, znam cie od małego. Pogadamy jak wrócisz. - zakończył rozmowę tymi słowami

Zacząłem szybko biec by jak najszybciej znaleźć się w domu. Powiedzieć mu czy nie? Te pytanie nie dawało mi spokoju. A może on wie? Kolejne pytanie do kolekcji. Co on sobie o mnie pomyśli, o Louis'ie.. Boże, właśnie. Przecież i tak go już więcej nie zobaczę. Znienawidził mnie do końca.. Ciągle mam przed oczami jego.. Jak krzyczy, jak leją się łzy. A to moja  wina. Jaki ja głupi...
Wparowałem szybko do domu i ujrzałem ciocię. Patrzyła na mnie tymi czekoladowymi oczami. Jak by chciała dodać mi otuchy? Nie wiem.

- Kochanie, spakowałam cię w połowie. Wiem ,że ci ciężko, ale pamietaj jak by coś działo. To jesteśmy z tobą. - powiedziała kobieta
- Dziękuję ci bardzo ciociu. - uśmiechnąłem się ukazując swoje dołeczki

Mama kuzyna odwzajemniła uśmiech, a ja poszedłem do swojego pokoju. Otwierając drzwi zobaczyłem Malik'a stojącego obok okna. Serce od razu zaczęło bić szybciej. Czyli bez rozmowy się nie obejdzie. Zrezygnowany usiadłem na łóżku patrząc cały czas na Zayn'a.

- Harry, ja wiem. Od małego było to hmm, widzieć? Chociaż dalej jak patrząc to dziewczyny, związki. A jednak wyszło inaczej. - powiedział spokojnie

Otworzyłem szeroko oczy. On wie o wszystkim?! Jak to?!

- Zayn.. - zacząłem
- Louis to porządny przyjaciel. Zawsze pomoże, wesprze i bedzie gdy jest potrzeba. - przerwał mi
- Powiedziałem mu. Zraniłem. - schowałem twarz w dłonie

Chłopak nic nie powiedział, a ja zalałem się łzami jak małe dziecko. Czyżby teraz, dopiero zaczęło mi aż tak zależeć? Nie wiem. Ten list, ten pocałunek, to wszystko.. Jaki ja głupi byłem, jestem i zapewne będę. Przecież..

- Oj, Harry. - wyszeptał Zayn

Usiadł obok mnie i przytulił do siebie. Starał się mnie uspokoić. Ja Harry Styles, płaczę? Tak i na pewno nie raz będę płakać. Czy to wszystko musi boleć? Nie wiem.. Ciągle myślałem o tym samym co staje się monotonne. Jego oczy, zapłakane. Tak samo jak moje. Jego ból, mój ból. Wszystko łączy sie w jedną całość. Czyli nigdy nie dam nikomu szczęścia. Będę dawał ból, tak więc zostanie.
Gdy minęło 20 minut trochę uspokoiłem zacząłem z Zayn'em normalnie rozmawiać. Rozumiał mnie i to zadziwiało. On mnie? Harry, co się dzieje na tym świecie. Najgorszy był początek. Lecz kuzyn okazał sie świetnym słuchaczem i pocieszycielem. Nie dziwiło go zachowanie Louis'a, ale nie spodziewał się tego, zwłaszcza po nim. Do tego jak wymawiał jego imie samotna łza leciała mi po policzku. Czyli było aż tak źle ze mna, a z Lou jeszcze pewnie gorzej..
Czując ,że chce mi się spać. Powoli zamknąłem oczy wtulając się bardziej w kuzyna który mówił do mnie. Słuchałem go uważnie. Przecież chciał dobrze i za to byłem mu wdzięczny.

- Dzięki bad boy.. - wyszeptałem
- Nie ma za co loczuś. - cicho powiedział

Po jego słowach zaczął nucić coś, co sprawiło ,że momentalnie zasnąłem. Jak bardzo chciałem już odpłynąć do krainy Morfeusza. Co na szczęście mi się udało.

Rano poczułem ,ze ktoś mnie szturcha. Nie zadowolony zakryłem się poduszką starając się dalej spać. Niestety natarczywa osoba nie dawała za wygraną. 

- Dajcie mi spokój! - krzyknąłem zdenerwowany
- Do szkoły głąbie. - zaśmiał się Malik którego rozpoznałem po głosie
- Nie chce.. - powiedziałem
- Ja wiem, ale dasz rade. - poklepał mnie po ramieniu

Zszedłem z łóżka i poczłapałem do biurka. O dziwo lekcje miałem odrobione. Czyżby Zayn mi taką niespodziankę zrobił? Zapewne tak, jaki on kochany.. Może jakaś dziewczyna wpadła mu w oko? Hm, już jestem ciekawy. 
Spakowałem potrzebne rzeczy do szkoły. Wziąłem ubrania i pognałem do łazienki. Szybko prysznic pomógł na stargane nerwy. Białe rurki i do tego koszulka w tych samym kolorze co dolna część świetnie do siebie pasowała. No to dzisiaj na biało. Włosy poprawiłem i pognałem na dół biorąc po drodze plecak. Już na schodach było czuć naleśniki. 

- Ja zamawiam dwa! - krzyknąłem szybko
- Haha, nie rozpędzaj się tak Styles. - zaśmiał się Malik

Spiorunowałem go wzrokiem i zjadłem śniadanie. Pożegnałem się z ciocią i pędem do szkoły. Dzisiaj Louis wychodzi ze szpitala, ale do szkoły nie pójdzie. Nie w tym wstanie. Do tego sam miałem pod puchniete oczy po wczorajszym. Za to Liam będzie, o nie. On to mnie chyba zabije za Louis'a.
Będąc już na korytarzu czułem się nie pewnie. Jak by każdy na mnie patrzył.. Coś okropnego. Do tego taka schiza się robi. Grrr. Dopiero dzwonek na lekcje sprawił ,że oprzytomniałem.

Po całym dniu spędzonym w szkole byłem padnięty. Tylko jeszcze 5 minut i do domu. Czy to aż tak długo? Dla innych nie, ale dla mnie tak. Ciągnęło się ono w nieskończoność.  Do tego cały dzień sprawdzałem czy Louis nie pojawił sie w szkole. Jak pusto bez niego się zrobiło.. Aj, znowu to uczucie. Ten ból.. 
Zadzwonił dzwonek, a ja popędziłem tyle ile miałem sił przez korytarz. Byle by do domu. Niestety na mojej drodze pojawił się Payne. Nie, tylko nie on!

- Jak mogłeś mu to zrobić? - zapytał ledwo panując nad emocjami
- Liam.. - zaczęłam
- Pytam jak mogłeś?! 






UWAGA:
DEDYKUJE TEN ROZDZIAŁ WAM.
Przepraszam ,że teraz dodaje. Ale tak szczerze? Rozdział mi się nie podoba wgl.. To ,że zanudza to nie wypał.  Mógłby być lepszy, ale to wy go ocenicie.
Tak jak zawsze 10 komentarzy i w górę. To kolejny rozdział. c:
Dziękuję ,że spodobał wam się ONE SHOT. Mam nadzieje ,że jak dam następnym razem inny to też wam się spodoba. Wiem ,że daje wyciskacze łez, ale ja pisać nie umiem inaczej.
OD WCZORAJ MOGĘ POWIEDZIEĆ ,ŻE JESTEM SŁIT PIĘTNASTKĄ :3
Jak mam kogoś powiadamiać na TT to podawajcie swoje nazwy w zakładce KONTAKT
Jakieś pytania do bohaterów? - KLIK TU
~Panda

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

środa, 27 marca 2013

As long as you love me.


- Zaczekaj! - krzyknął blondyn
Starszy chłopak o brązowych oczach odwrócił się w jego strone. Widać było ,że nie jest dobrze. Na ich twarzach malował się jedynie smutek. Ale czemu? Obaj młodzi, obaj zakochani w sobie bez pamięci. Z jednym tym samym problemem. RODZICE. Co dochodziła jeszcze szkoła i uczniowie, znajomi i przyjaciele. Czy tak jeden problem umie zniszczyć coś co jest takie piękne? Niestety życie rzuca pod nasze nogi kłody. Daje porady i lekcje życiowe. To on nas należy czy to wykorzystamy. 
Młodszy był wpatrzony w sylwetkę chłopaka. Nie chciał by to miał być koniec. W końcu kochał go.
- Liam, Proszę cię.. - powiedział zrezygnowany
- Niall to nie ma sensu. Sam o tym doskonale wiesz.. - rzekł ze złami w oczach
- Ale ja cie kocham! Nie rozumiesz?! - młodszy krzyczał dławiąc się łzami
Liam stanął bokiem, by nie patrzeć na chłopaka. Co on miał zrobić teraz? Tak bardzo chciał go przytulić, spojrzeć w te niebieskie jak ocean oczy, ale nie mógł. Przecież miał za chwilę powiedzieć słowa które by wszystko zniszczyły. Co to tak bardzo chcieli ukryć.
- Przykro mi, ja już cie nie kocham.. - skłamał starszy
Blondynek upadł na kolana płacząc. Nie mógł znieść świadomości ,że osoba za którą oddał by życie nie kocha go. 

Po ich ostatniej rozmowie minęło parę dni. Oboje z trudem dawali sobie rade. Odczuwali tęsknotę za sobą która ich zabijała. Niszczy nie zostawiając nic po sobie.
Młodszy nic nie jadł, nawet w szkole się nie pokazał co zmartwiło Liam'a. Ale co on mógł zrobić w tym momencie? Nic. Powiedział i czasu nie cofnie. Czasami słowa bolą bardziej od czynów. Właśnie teraz słowa wygrały niszcząc to co było tak piękne.
- Niall'er, musisz iść do szkoły. - powiedziała drobna szatynka o imieniu Mia
Była ona przyjaciółką blondyna. Ona jedynie wiedziała o NICH. Bolało ją to jak Liam potraktował Niall'a.
- Nie chce.. - wyszeptał łkając
Jego oczy był całe czerwone i podpuchnięte od płaczu, bez tego blasku. Były wypełnione bólem i cierpieniem, policzki dalej wilgotne od łez. Z tym rady sobie nie dawał. Doskonale widać to było po nim.
- Dasz rade. Będę przy tobie. - pogłaskała go po policzku i wyszła z pokoju
Chłopak chwilę się zastanowił co ma zrobić. Przecież nie będzie wiecznie uciekał przed tym co jest. 
- Dam rade.. Muszę. - powiedział sam do siebie
Wziął świeże ubrania i poszedł szybko zrobić poranną toaletę  Wiedział ,że jak go zobaczy to łzy same polecą, a w gardle będzie wielka gula.
Gotowy zbiegł na dół do przyjaciółki. Mia była strasznie szczęśliwa gdy go zobaczyła. W końcu parę dni bez wychodzenia i płakania robią swoje. Chciała jedynie by wrócił ten blask w jego oczach.
- Kurna, zapomniałem się spakować. - powiedział
- Głupi, zrobiłam to za ciebie. - wybuchła śmiechem podając mu torbę

Byli już w szkole. Ich zachowanie były jak by nigdy nic. Przecież nikt nie mógł wiedzieć czemu Niall tak wygląda. To co było musiało zostać tajemnicą. Mimo ,że razem się uśmiechali było widać w ich oczach ból. Lecz Mia nie czuła tego samego co blondyn, wiedziała jaki to ból. Zwłaszcza kiedy jej przyjaciel cierpi, ona też cierpiała. 
- No to hop. - powiedział
- Nie mów hop, zanim nie przeskoczysz. - posłała mu ciepły uśmiech
Cały dzień spędzili spokojnie. Nie widzieli tego dnia Liam'a co cieszyło dziewczynę. W końcu jej przyjaciel się uśmiechnął, ale widziała ten ból w jego oczach. Niall nie chciał obciążać swoimi problemami przyjaciółkę. Chciał pokazać ,że daje rade i jest silny. 
Po szkole wrócili do domu. Przecież mieszkali razem, nie byli parą co innych to dziwiło. Mieszkać razem i nie być ze sobą, czy tam można? Tak, a oni byli tego przykładem.

Następnego dnia Niall już chętniej poszedł do szkoły z Mią. Pod czas długiej przerwy przyjaciółka zaczęła uciekać przed chłopakiem. Takie ganianie było w ich stylu. Kiedy ciemno włosa minęła zakręt zobaczyła Liam'a z Danielle. Całowali się, co bardzo nie spodobało się jej to. Mimo ,że była jej przyjaciółką od małego.
- Niall. - powiedziała Mia
Chłopak nie wiedząc o niczym podbiegł do niej
- Tak słońce? - zapytał blondynek
Jego oczom ukazał się obraz który spowodował ,że z jego oczu popłynęły łzy. Jego miłość całowała się z kimś innym. Dziewczyna od razu pożałowała ,że go zawołała. Nie chciała by o to widziała, ale było już za późno. Blondynek od razu pobiegł w drugą stronę. Niestety nie wiedział ,że to nie Liam ją całował. Było znacznie inaczej. Przecież nikt nie wiedział ,że Danielle podkochuje się z brązowookim. A teraz? Kiedy chłopak już dostępny, zadziałała. 
- Horan! - krzyknęła Mia
Liam usłyszał jej głos, po czym oderwał się od dziewczyny. Zostawiając ją, podbiegł do przyjaciółki Niall'a. Szatynka od razu dała w twarz z otwartej ręki. Chłopak nie wiedział za co dostał. Lecz tylko on i Danielle wiedzieli ,że to ona zaczęła.
- Za co? A zresztą nie ważne. Niall widział to?! - Payne zaczął panikować
I znowu oberwał od niej. Teraz już wiedział ,że on to widział. Od razu popłynęły mu łzy które szybko wytarł. Czy to tak miało się zakończyć? 
- Idź do niej, ja muszę go poszukać. - powiedziała już opanowana
- Nie. Pomogę ci go znaleźć. - odparł 
Kiwnęła tylko głową i zaczęły się poszukiwania Horan'a.

Blondynek właśnie siedział płacząc w miejscu gdzie zawsze siedział z chłopakiem. Mimo ,że bolało go to bardzo, był tam dalej. To miejsce było dla niego magiczne. Niczym oaza, nawet jeśli było ciemno. Na szczęście słońce było jeszcze widoczne i rozświetlało twarz chłopaka. 
- Czemu? No czemu? - zapytał siebie
Nie zyskał odpowiedzi, a tylko bardziej się rozpłakał. Teraz już dławił się łzami czując gulę w gardle. Oczy już go bolały i były całe czerwone. W jego lazurowych oczach już nie było nawet iskry nadziei. Robiło się coraz zimniej, a on miał na sobie tylko koszulkę. Bo przecież bluzę miał w szkolnej szafce. A wybiegając ze szkoły nie myślał o niej. 
Z jego ust zaczęły płynąć słowa:  

I’m broken, do you hear me?
I’m blinded, ‘cause you are everything I see
I’m dancing, alone
I’m praying
That your heart will just turn around
And as I walk up to your door
My head turns to face the floor
Cause I can’t look you in the eyes and say

- Nigdzie go nie ma! - rozpłakała się Mia
- Wiem gdzie jest. - powiedział Liam
Dziewczyna patrzyła na niego jak na idiotę. Przetarła zapłakane oczy, tak bardzo się bała o przyjaciela.  Przecież byli już wszędzie, a Niall'a nigdzie nie było. Nie mógł zapaść się pod ziemie, ani nigdzie wyjechać. 
- Mamy takie jedno miejsce z Horan'em.. - zaczął - Tam musi być, jestem tego na sto procent pewny. - dodał
- To szybko chodźmy tam. - rzekła
Starszy chłopak zaprowadził ją w magiczne miejsce. Chyba już wiedziała czemu było to ich miejsce. Było tu ślicznie. Mia rozejrzała się i zobaczyła sylwetkę przyjaciela pod drzewem. Siedział on pod nim i mamrotał coś pod nosem. Był za daleko by można było usłyszeć słowa. 
- On tam jest. - powiedziała pokazując palcem na blondyna
Miał on do wyboru stracić osobę którą kocha i inną propozycje. Nie myślał o tym. Dla niego ważniejsze było dobro jego. Tej osoby która dawała mu radość. Dzięki jemu się uśmiechał. Niall się uśmiechał to Liam też. Pasowali do siebie jak dwie krople wody, wypełniali się. Zawsze na ich twarzach gościł uśmiech.
Liam pędem ruszył w stronę osoby którą tak kochał. Nie liczyło się na niego to ,że jest zimno. Ani to ,że ktoś może go zobaczyć lub innej rzeczy. Teraz dla niego najważniejsze było by znaleźć się przy nim. Przy niebieskookim blondynie. 
Był już w połowie drogi do niego. Biegł przez środek polany bo tak jest szybciej. A przecież nie chciał tracić ani jednej chwili. Mia patrzyła na to wszystko nie wiedząc co ma robić? Uśmiechnęła się w duszy, bo wiedziała ,że się pogodzą. Mimo ,że dalej była zła na Payne'a, zaczęła wracać do domu. 
- Niall! - krzyknął
Liam już był tak blisko jego. Blondynek zamrugał kilkakrotnie myśląc ,że sie przesłyszał. Nie mógł wierzyć ,że.. A jednak nie ruszył się. Ciepłe łzy na nowo spłynęły po jego policzkach. A na twarzy pojawił sie grymas. Powiedział cicho do siebie : 


If I’m louder, would you see me?
Would you lay down in my arms and rescue me?
Cause we are the same
You save me 
But when you leave it’s gone again


Starszy chłopak usłyszał jego słowa i usiadł przed nim. Jednym ruchem wytarł łzy blondyna, na co od razu przeszły go dreszcze. On cały dygotał, nie tylko z powodu płaczu, ale tez i zimna. Liam zdjął swoją bluzę i nałożył na Niall'a.
- Co ty tu robisz? - zapytał łamiącym się głosem
- Niall'er, tak się bałem o ciebie. Z Mią wszędzie Cię szukaliśmy. Dostałem nawet od niej w twarz... - zaczął mówić
- Idź do niej. Do Danielle.. - głos mu się załamał
- To ona mnie pocałowała, nie ja ją.. - łza spłynęła po jego policzku
Młodszy odwrócił głowe w drugą strone by nie patrzeć na niego. Nie wiedział czy ma mu ufać, czy może jednak on kłamie. Lecz co miał do stracenia? Jeśli on kłamie to znowu będzie cierpiał, jak go odtrąci w tym momencie to też będzie cierpiał.
- Zostaw mnie samego.. - wyszeptał
- Nie mogę. - powiedział
Nim się Niall obejrzał już był w ramionach Liam'a który go do siebie przytulał. Poczuł jego ciepło które biło od niego. Wtulił się w jego ,a samotna łza spłynęła po jego rozgrzanym policzku.
- Proszę Cię nie płacz.. Kocham Cię Niall. - powiedział wycierając łze
- Nigdy więcej nie kłam i nie zostawiaj mnie samego.. - odpowiedział
- Już nigdy więcej. - wyszeptał muskając blondyna w czoło





OGŁOSZENIE:
To moje pierwsze takie krótkie opowiadanie. Mam nadzieje ,że wam się spodoba i ,że będą jakieś pozytywne komentarze co do tego.
Jeśli chodzi o opowiadanie. Pisze je i dodam je pod koniec tygodnia. Ewentualnie w poniedziałek. Wiem ,że czekacie i was za to przepraszam. Ale są święta i MOJE URODZINY ZA DWA DNI.
Jak mam kogoś powiadamiać na TT to podawajcie swoje nazwy w zakładce KONTAKT
Jakieś pytania do bohaterów? - KLIK TU
Więc jeśli ktoś nie czytał to TU JEST 15 ROZDZIAŁ - zapraszam do czytania.
~Panda

sobota, 23 marca 2013

Rozdział 15

Drogi Harry
Przepraszam ,że zaczynam tak oficjalnie. Mam nadzieje ,że zrozumiesz mnie. Pewnie zastanawiasz się czemu napisałem list do Ciebie, bo przecież to co czytasz to właśnie on. Nie martw się, to nie jest z typu listów pożegnalnych. Zapewne masz 100 pytań do mnie, ale jak zaczniesz czytać dalej to znajdziesz na nie odpowiedzi.
Pamiętasz pierwszy raz jak się spotkaliśmy? Stałeś koło moich znajomych, teraz to już nasi znajomi. Już właśnie wtedy wydałeś mi się inny.. Twoje wielkie, błyszczące, zielone oczy i kręcone włosy. Do tego ta nie typowa uroda jak na chłopaka.. Po prostu mnie oczarowałeś..
Przypominasz sobie jak byłeś u mnie pierwszy raz? Moja mała Fizzy z Tobą rozmawiała. Muszę przyznać ,że wszystko słyszałem. Powiedziałeś wtedy "Pokocha go ktoś kto nie będzie jego wart"lub podobnie. W Twoich słowach było czuć coś co sprawiło ,że.. Jednak nadzieja się pojawiła. Chociaż tak bardzo nie chciałem tego..
Dalej mam przed oczami Ciebie. Nie, wesołego, szczęśliwego i pogodnego chłopca. Tylko zapłakanego, bojącego się chłopczyka. Który chce tylko by go zrozumieć. Którym przecież jesteś, Harry..
Jesteś też zły na mnie za to ,że Ci tego nie powiedziałem, tak samo jak o sercu. Lecz ja myślałem ,że jednak wszystko wróci do normy po ultimatum które dostałem. Myliłem się.
Mam nadzieje ,że mimo tego co teraz dowiedziałeś się zostaniemy przyjaciółmi. Mimo ,że serce mówi co innego, rozum nie pozwala myśleć i robić inaczej. Lecz jeśli dla Ciebie to za dużo, ja zrozumiem. Będzie mi  ciężko, ale nie martw się dam rade.

"Pamiętaj, przyjaciele są jak ciche anioły. 
Unoszą Cię jak tylko Twoje skrzydła zapomną jak się lata."
Louis



- Lou.. - wymamrotałem

Po przeczytaniu tego jeszcze raz zacząłem wszystko łączyć w całość. Wszystko się zgadzało.. Zamknąłem oczy, a przed nimi ukazały się te wszystkie wydarzenia. Od pierwszego spotkania do teraz. Zabolało.. Przecież on.. Ja.. To jakiś sen, nie wiem co się dzieje. Zaczynam się gubić w tym wszystkim..  Spokojnie Harry. Za dwa dni mnie tu nie będzie. Wylecę, zniknę z życia jego i innych. Nie wrócę, pewnie nawet nie będę mógł. 
Wstałem powoli i spojrzałem za szybę. Chłopak spał, a Liam'a już nie było. Teraz albo nigdy.. Minąłem prób sali i usiadłem na krześle obok łóżka śpiącego. Spojrzałem na niego i złapałem go rękę tak by go nie obudzić. Był cały blady, oprócz ty rumianych delikatnie policzków, które zdradzały wszystko. Schowałem list do kieszeni, trzymając jego dłoń. Zacząłem ją delikatnie głaskać.

- Tomlinson jak mogłeś.. - wymamrotałem po cichu mając nadzieje ,że mnie nie usłyszy
***

Otworzyłem oczy widząc białe ściany. Wszystko wydawało się takie dziwne. Rozejrzałem się po sali, ale nic nie było.


- Czy to niebo? - zapytałem sam siebie

Nie zyskałem odpowiedzi. Usłyszałem jedynie głosy z, za drzwiami ukazał się Liam, Od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech, Chociaż wiem teraz ,że żyje jeszcze.

- Ale nam strachu narobiłeś. Nawet Styles tu jest. - powiedział przyjaciel

Liam nie lubił zbytnio Harry'ego. Jego zdaniem nie był kimś, hmm, jak to nazwać, określić.. Nie zasługiwał na moje uczucie..

- Eh.. Szczerze nawet to i lepiej. Mam prośbę do Ciebie.. - powiedziałem słabo
- Jaką Lou? - zapytał
- Dasz mu to? - pytanie poleciało z moich ust

Przyjaciel spojrzał na kartkę w moich dłoniach. Pisałem to na lekcji i schowałem w kieszeni. Miałem to sam mu dać, ale widać ,że wyszło inaczej niż miało..

- Louis, jesteś pewny ,że chcesz mu to dać? - jego oczy patrzyły z troską na mnie
- Tak i powiedz mu ,że chce z nim porozmawiać. - uśmiech pojawił się na moich ustach
- Dobrze. Ja mu to dam, ale ty masz odpoczywać. - posłał mi ciepły uśmiech

Kiwnąłem głową na tak, a przyjaciel wyszedł. Spojrzałem za szybę w której widziałem Liam'a rozmawiającego z Hazzą. Pewnie jak to przeczyta to znienawidzi mnie, nie będzie chciał mnie znać.. Nie chciałem tego ,tak bardzo nie chciałem. Lecz już nie umiałem tak dłużej, musiałem mu to w jakiś sposób przekazać pokazać.. Tak szybko przywiązać się do jednej osoby, która staje się ważniejsza od innych osób..
Dobra Louis ogarnij się. Stanie się to co ma się stać. Takie jest życie i trzeba żyć dalej. Mimo ,że ciężko jest trzeba pokonywać życiowe problemy. Przecież nikt nie mówił ,że zawsze będzie łatwo. Przeżywamy życie po swojemu, ze swoimi problemami.
Nim się zorientowałem już spałem. Czyżby Harry mnie znienawidził i poszedł? Nie wiem. Ta okropna myśl dręczyła mnie pod czas snu.

Pod czas snu poczułem,że ktoś łapie mnie za rękę i delikatnie głaszcze. Czyżby mama przyszła? Chciałem otworzyć oczy, ale nie mogłem. Jak by coś na nich było. Nie miałem siły ich otworzyć.


- Tomlinson jak mogłeś.. - usłyszałem czyjeś mamrotanie

Co ja takiego zrobiłem? tej osobie?  Przecież tylko leże tu, nic nie robie.. Nie wiem nawet skąd ta osoba znała moje nazwisko. A może jednak to przypadek lub nie wiem co. Otworzyłem powoli oczy. Przede mną siedział Harry. Tak, właśnie on. Ale czy przez ten list tu jest czy co?
Jedynie co zrobiłem to oszukałem w pewnym stopniu nie świadomie. Chociaż nie chciałem tego zrobić.

- Harry? - zapytałem słabo

Chłopak od razu spojrzał na mnie z ulgą. Delikatnie ścisnął moją dłoń. Poczułem dziwne ciepło bijące od niego.

- Louis! - krzyknął - Tak się bałem. - dodał po chwili
- Spokojnie,. Przecież tu jestem - wyszeptałem
- Przeczytałem list. - cicho powiedział
- Przepraszam.. Nie chciałem zrobić ci wyrzutów sumienia. - zamknąłem oczy

Nie mogłem dalej patrzeć w jego oczy. Te wielkie zielone oczy które patrzyły  w moje. Dłużej tak nie mogłem.
Cicho leząc poczułem ,że ktoś usiadł za wysokość moich bioder. Hazaa, co ty kombinujesz? Co chcesz zrobić? Tak wiele pytań przechodziło mi przez głowę. Otworzyłem znowu oczy. Przede mną był on. Zaledwie kilkanaście centymetrów dzieliło nas.

- Ha.. Harry.. Co ty chcesz zrobić? - wymamrotałem

Coś ciągnęło mnie do niego, a ja tak bardzo nie chciałem. Louis musisz być silny.. Lecz jego oczy błyszczały radość, a ja zacząłem się bać..

- Lou, spokojnie. - rzekł pewny siebie

Styles złapał mnie za ręce splatając nasze palce. Patrząc mi cały czas w oczy. Czyżby on chciał mnie... Nie mogę na to pozwolić. Serce zaczęło mi bić szybciej, a oddech stał się niespokojny. Harry był taki spokojny, ale w jego oczach było widać strach, niepewność zmieszaną z odrzuceniem. Nie wiedziałem co mam zrobić. Nadzieje która we mnie była  nie dawała za wygraną
Leżałem wpatrzony w jego oczy, a on zmniejszał dystans między nami. Powoli przybliżał się do mnie, a ja sparaliżowany byłem. Harry, proszę..

- Al.. - zacząłem powoli

Nie zdołałem dokończyć, a usta kędzierzawego znalazły się na moich delikatnie je dotykając. Poczułem wtedy smak jego ust.. Przez pierwsze sekundy jego wargi muskały moje zachęcając do przodu. Nie wiedziałem co mam zrobić. Czy jednak ponieść się emocjom czy.. Wybrać coś co będzie lepsze. Niestety wygrały emocje, a ja po chwili odwzajemniałem delikatnie.  Miał takie słodkie i pełne usta. Aż serce zaczęło szybciej, a raczej biło jak szalone przez to. Do tego moje rumieńce pokazały się, grr. Znikajcie..

- Loui, spokojnie.. - wymamrotał mi w usta

Lekko zdezorientowany patrzyłem na niego swoimi wielkimi oczami Lecz on po chwili wpił sie zachłannie w moje usta kładąc jedną dłoń na moim policzku. Delikatnie przyciągając do siebie.
Harry, nie błagam. Nagle zamknąłem oczy z których popłynęły mi łzy. Przecież to nie może wyjść na jaw. Mimo ,że chciałem aby ta chwila trwała wiecznie, nie mogłem pozwolić na to.. By potem Harry  musiał żałować.
Chłopak ostrożnie odsunął nasze twarze od siebie i delikatnie wytarł łzy które spływały po moich policzkach ciurkiem.

- Louis, nie płacz.. Proszę. - wyszeptał

Przyciągnął mnie do siebie, a ja schowałem się w nim. Łzy zaczęły lecieć nie ubłagalnie, co sprawiło ,że poczułem się gorzej. Chłopak jedynie głaskał mnie po plecach starał się uspokoić mnie.

- Louis William Tomlinson? - usłyszałem

Szybko podniosłem głowę i  ujrzałem mężczyznę w białym ubraniu. Miał około 40-stkę na karku.

- Tak. - opowiedziałem

Kędzierzawy już siedział na krześle i przyglądał mi się. Przetarłem oczy które w szybkim czasie zrobiły się suche.

- Jestem pana lekarzem. Przy ostatnim wydarzeniu poznaliśmy się. - zaczął lekarz
- Aa, no tak. - przyznałem mu racje
- Chciałbym z panem porozmawiać na osobności. - powiedział
- Proszę mówić. Nie mam przed przyjacielem tajemnic. - zachęciłem go
- Dobrze. Więc mam dla ciebie złe wieści. Twoje serce jest słabe. - odrzekł - Chce wiedzieć czy mam cie zapisać na listę oczekujących osób na przeszczep serca. - dodał po chwili

Po jego słowach poczułem ucisk. Z oczu znowu poleciały mi łzy, a Hazza cały osłupiał. Przeszczep serca? Aż tak źle jest ze mną było?!

- Wpiszcie go. - powiedział 

Lekarz kiwnął głową na znak zgody i skierował wzrok na mnie. Nie byłem zbytnio w stanie coś powiedzieć. Nie wiedziałem co ja teraz powiem mamie, rodzinie, przyjaciołom..

- Może pan to przekazać to mojej mamie? - zapytałem słabo
- Oczywiście. - rzekł - Jutro pan będzie mógł wyjść. Miłe dnia panom życzę. - dodał i wyszedł z sali

Nim się obejrzałem Harry już przytulał mnie do siebie. Przegrany wtuliłem się w niego jak małe dziecko. Tak bardzo chciałem czuć się bezpiecznie, a przy nim  tak się czułem właśnie. To głupie ,że ja.. Po prostu powinienem być silniejszy. Niestety taki nie byłem.

- Lou, ja muszę ci coś powiedzieć.. - zaczął 
- O co chodzi? - zapytałem

Chłopak spojrzał na mnie. W jego oczach było widać ból i strach. Nie wiedziałem co znów się stało. Błagam, oby nie było to coś złego..


UWAGA:
Ten rozdział dedykuje wam, czytającym. <3 Jest to najdłuższy rozdział napisany przeze mnie tu i mam nadzieje ,że on wam się spodoba. Pisałam to dobre pare godzin. o:
Chce wam podziękować za te komentarze i wyświetlenia. c: Jestem pod wielkim wrażeniem. Nawet nie wiecie jaka to radość mnie ogarnęła. Do tego nominacje, aż się ciepło mi na serduszku zrobiło. <3
Chce by było 10 lub więcej komentarzy, tak jak ostatnio. Taki szantażyk jak zawsze. :>
Jak mam kogoś powiadamiać na TT to podawajcie swoje nazwy w zakładce KONTAKT
Jakieś pytania do bohaterów? - KLIK TU

Dostałam laptopa, ale nie wiem na ile. Ważne ,że on jest. c:
DO TEGO MAM URODZINY 29 marca, CZYLI ZA 6 DNI, JUPI! C:
~Panda
CZYTASZ=KOMENTUJESZ


sobota, 16 marca 2013

Rozdział 14

***
Minęło już parę dni, a ja nie gadałem z Louis'em. Dopadły mnie do tego wyrzuty sumienia. Bo przecież wyszło nie tak jak chciałem. Do tego pewnie zmienił o mnie zdanie. A najgorsze było to ,że zabrakło mi jego obecności. Nawet jego uśmiechu lub nawet i spojrzenia. Tego jego spojrzenia tymi mądrymi oczyma..

- Harry, pójdź do pana od polskiego i mu podziękuj w moim imieniu. - wyrwała mnie z namysłu nauczycielka
- Dobrze. - powiedziałem

Posłusznie wyszedłem z klasy i skierowałem się do sali polonisty. Kurcze, przecież Louis ma tam lekcje! Od razu poczułem się gorzej. On zje mnie wzrokiem, ale.. Chwila. Tomlinson taki nie jest. On właśnie jest inny. Wyrozumiały, troskliwy, opiekuńczy zwłaszcza dla sióstr.. Może nie będzie aż tak źle..
Będąc już na miejscu spojrzałem niespokojnie na drzwi. Ehh, to sala gdzie Louis ma lekcje. Wziąłem głęboki wdech i otworzyłem drzwi. Moim ochom ukazał się przyjaciel, a za nim Liam.

- Louis! - krzyknąłem, lecz było za późno

Chłopak upadł na ziemie, a ja spojrzałem z przerażeniem na Payne'a. Na jego twarzy malowało sie opanowanie, a w oczach krył się strach.

- Obyś był tego wart. - wyszeptał do mnie klękając obok Louis'a sprawdzając tętno

Patrzyłem na niego ze zdziwieniem. O co mogło mu chodzić? Czego ja wart mam być? Od razu sto pytań pojawiło sie w mojej głowie.

- Amanda idź szybko po pielęgniarkę! - krzyknął nauczyciel
- Pielęgniarka nie nie da. Niech pan zadzwoni szybko do szpitala. - powiedział błagalnym tonem
- Dobrze. - wyjął telefon i zadzwonił

Klęknąłem obok Liam'a i pomogłem mu przenieś Louis'a. Od razu ułożyliśmy go na ławce w pozycji bezpiecznej. Dopiero teraz przerażenie pojawiło się na twarzy chłopaka.

- Otwórzcie okna! - krzyknął

Wszyscy ruszyli w stronę okien razem ze mną. Szybko otworzyłem je i spojrzałem na Payne'a. Reanimował on Lou. Co?! Do oczu napłynęły mi łzy, a serce zaczęło szybciej bić. Tylko nie to! Błagam, tylko nie on. Nie Louis, nie on..

- Karetka, zaraz powinna być. - powiedział nauczyciel

Stanął obok Liam'a i zaczął mu pomagać przy niebieskookim. Ja tylko jak reszta stałem przerażony. Co tu się do cholery dzieje?! Spojrzałem na drzwi i po chwili wbiegli ratownicy. Wzięli Louis'a na nosze i kazali nauczycielowi jechać z nimi. Polonista tylko powiedział Liam'owi coś na ucho i nim się obejrzałem ich już nie było. A chłopak stał obok mnie trzymając mnie za ramie.

- Choć, pojedziemy za nimi. - powiedział

Kiwnąłem głową na tak, a do sali wszedł dyrektor. Przyjaciel Lou szybko wyjaśnił sytuacje i pozwolono nam pojechać za nimi. Wszystko się tak szybko działo ,że nie wiedziałem co mam robić, jak się zachować. Nim się zorientowałem byłem z Liam'em w jego samochodzie. Zapiąłem powoli pas, a chłopak ruszył patrząc przed siebie. 

- Skąd wiedziałeś co trzeba robić? - zapytałem niepewnie

Spojrzałem na swoje ręce i poczułem dziwną pustkę po której nastał ból. Nie wiedząc co się dzieje z Louis'em zacząłem bać się o niego. Teraz własnie zrozumiałem ,że nie jest mi obojętny lecz i nawet czuje coś do niego. Zszokowało..

- Ehh.. Bo to nie pierwszy raz u niego. - powiedział po chwili ciszy
- Jak to? - kolejne pytanie wypadło z moich ust
- Tommo jak był mały to częściej to miał. Wcześniej nie oszczędzał się wcale, robił wszystko tyle ile tylko mógł . Ile pary miał w płucach. - przerwał

Zobaczyłem katem oka ,że jego ręce trzymają mocniej kierownice, a na twarzy malowało się napięcie. Pewnie zastanawiał się ile i co może mi powiedzieć.

- Potem się okazało ,że ma wadę serca lub ,że jest ono chore, nie pamięta za bardzo..  Lekarze dali my ultimatum, co mu się nie podobało. - powiedział - Przez pare lat było dość spokojnie. Sam sie bardzo zmienił. Spoważniał, wydoroślał i stał sie spokojna osobą. Lecz do tego doszedł ojciec, a teraz i ty.. - tu spojrzał na mnie
- Ja, ja, ja, ja przepraszam... - wyjąkałem ledwo 

Zrobiło mi się gorzej. Przecież to też i moja wina.. Ale czemu on mi tego nie powiedział? Co teraz będzie? I wiele innych pytań nasuwało mi się na które nie znałem odpowiedzi.

- Czemu mi nie powiedział? - mój głos rozległ się po samochodzie
- Nie chciał może cię zdenerwować? Do tego mówił mi o twoim zasłabnięciu u niego. - rzekł opanowany

Już nic nie zdołałem mu odpowiedzieć. Przez ta rozmowę dużo zrozumiałem. Zobaczyłem jak Lou się zmienił, jaki był wcześniej. Ta namiastka tego co wiedziałem powiększyła się. Czułem się trochę też oszukany. Nie powiedział mi o sercu..
Pojazd zatrzymał się. Czułem się jak byśmy jechali długo tu. Automatycznie wysiadłem z niego wraz z Liam'em. Szybkim krokiem ruszyliśmy w strone drzwi. Lecz i tu był chaos. Zabiegani lekarze, pielęgniarki i kłótnie wokół. Wszyscy wyglądali na spanikowanych, a przed moimi oczami ukazała sie postać Louis'a. Leżącego na łóżku szpitalnym, a wokół niego zdenerwowani lekarze, masa ludzi..
Zamknąłem oczy by wymazać ten obraz z głowy. Po chwili je otworzyłem i zobaczyłem Liam'a rozmawiającego z jakąś pielęgniarką. Pewnie pytał o sale przyjaciela. Starsza kobieta tłumaczyła mu ,a on przytakiwał głową rozumiejąc co mówi.

- Styles, choć. - wyrwał mnie jego głos z wiru chaosu

Od razu ruszyłem za nim. Miałem zaciśnięty żołądek ,a łzy cisnęły mi się do oczu. Dziwiłem się ,że jeszcze nie poleciały. Do tego dochodził dziwny ból który czułem w klasie jak i w samochodzie, tylko był on z podwojoną siłą. Cały czas przed oczami miałem Lou. Niewinnego, bezbronnego..

- To tu. - rzekł chłopak

 Zatrzymałem sie i popatrzyłem w tą stronę co Liam. Nagle do moich uszu dopłynął dźwięk dzwonka w telefonie. Jednym ruchem wziąłem go do ręki. Niestety była to mama.

- Przepraszam, musze odebrać. - powiedziałem cicho

Chłopak jedynie kiwnął głową i wszedł do sali Louis'a znikając mi z oczu. Zrezygnowany odebrałem go. Zaraz zacznie się..

- Tak?
- Będę pojutrze po ciebie. - rzekła rodzicielka
- Nigdzie z tobą nie jade. - powiedziałem oschle
- Ciocia już wie. - jej stanowczy głos denerwował 
- Poznałem kogoś i nie chce.. - zacząłem
- To świetnie. Zapoznasz mnie z nią. - przerwała mi i się rozłączyła

Usiadłem na krześle. Szlak! Jak ona tak może?! Miałem ochotę coś rozwalić. Tak od coś zniszczyć. Lecz po chwili oprzytomniałem przecież byłem w szpitalu.
Nagle poczułem dłoń na swoim ramieniu. Przerażony podniosłem głowę do góry. Był to Payne. Eh, jego jeszcze tu brakowało.

- Louis chciałby z tobą pogadać. - powiedział spokojnym tonem
- Nie mogę tam wejść. - odparłem 

Chłopak zrobił wielkie oczy i usiadł obok mnie.

- Czemu? - zapytał

Bez słowa spuściłem głowę w dół. a z oczu poleciały łzy. I co ja miałem mu powiedzieć? Że lecę z mamą do domu i nigdy już z Louis'em się nie zobaczę? Że go.. Nie.. Za dużo tego. Nie teraz, nie powiem mu. Pomyślał by ,że kim ja jestem.. Wyśmiał by mnie, a to by nie pomogło w tej sprawie na pewno.

- Styles, ty płaczesz?
- Tak.. - wyszeptałem przegrany
- Mów o co chodzi. - zażądał

Wziąłem głęboki wdech i spojrzałem na niego.

- Chyba kogoś pokochałem ,chociaż nie wiem czy to nie jest zauroczenie.. - zacząłem
- Kogoś, czyli kogo masz na myśli? - spojrzał na mnie pytająco
- A jak myślisz? Dla kogo tu przyjechałem... - wymamrotałem
- Louis.. - wyszeptał
- No dalej, śmiej się ze mnie.. To nie jest najgorsze. Najgorsze jest to ,że pojutrze mnie tu nie będzie.. - łzy poleciały mi ciurkiem
- Harry, tu nie chodzi o to bym się śmiał czy co. Tu chodzi o dobro Lou. - powiedział - On już od paru dni chce ci coś powiedzieć.. Masz, to od niego. Wpierw przeczytaj na spokojnie zanim wejdziesz tam. Napisał to gdy, no sam nie wiem. Ale prosze cie o jedno. Zrozum go i przeczytaj to uważnie. - dodał po chwili
- Dobrze. - cicho powiedziałem

Po moich słowach dostałem kartkę do ręki. Była ona idealnie biała i złożona na pół. Zaciekawiony wyprostowałem ją i zacząłem czytać powoli. Pierwsze wyrazy zaczynały się na..







UWAGA:
Jak mam kogoś powiadamiać na TT to podawajcie swoje nazwy w zakładce KONTAKT
Jakieś pytania do bohaterów? - KLIK TU
Dziękuję wam za komentarze kochani i wyświetlenia. Mam nadzieje ,że tu będzie 15 komentarzy, bo inaczej nie będzie dalej :3 DOBRA 10 lub więcej (mała zmiana szantażu) Teraz jak wychodzi na to będę dodawała rozdział co tydzień. Przepraszam was za to bardzo ,ale to już wina rodziców.  TAK DALEJ MAM SZLABAN -.-
Są tu małe błędy bo pisałam to szybko i przerabiałam podczas pisania.
Mam nadzieje ,że spodobał wam sie ten 14 rozdział. Bo na prawdę pisałam go pare dni zanim przepisałam go na laptopa koleżanki i wam pokazałam.
A teraz czekać do końca kwietnia i rozstrzygnięcie konkursu! TRZYMAJCIE ZA MNIE KCIUKI, PROSZE. Jestem ciekawa czy te 8 stron opowiadania zostaną nagrodzone. :) Jak myslicie? ~Panda


CZYTASZ=KOMENTUJESZ

niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 13

Louis'a. Właśnie jego. Siedzącego obok mnie, patrzącego na mnie. Z lekko rozwianą grzywką. I te jego oryginalne perfumy, które polubiłem. Na moją nie korzyść niestety w tym przypadku. Zawsze za szybko przywiązuje się do innych, a to boli. Bo i tak w końcu one odejdą, zostawią mnie samego na pastwę losu, a to bolało w tym najbardziej..

- I jak? Umiesz? - uśmiechnął się delikatnie
- No tak, ale te przykłady.. Coś nie dają się nauczyć. - spojrzałem na niego
- Czekaj. - rzekł zabierając mi zeszyt spod nosa
- Ej!

Chłopak jedynie się zaśmiał. Wziął długopis i zaczął coś pisać. Hmm, jego śmiech był taki melodyjny. Wpadający w ucho.. Aż chciałoby się na okrągło. 

- Gotowe! - krzyknął uradowany wręczając mi zeszyt

Od razu spojrzałem na to co napisał. Było to uproszczenie tego co nie umiałem. Uśmiechnąłem się do niego. W końcu przecież to dzięki niemu zacząłem się uczyć. I do tego miałem nawet szanse na dobrą ocenę! Zadziwiające to było wszystko, zwłaszcza teraz. Ja Harry biorący się za naukę..

- Dobra. Ogarnij zmiany, a tak to dasz rade. - przytulił mnie przyjacielsko
- Dzięki Lou. - poklepałem go po ramieniu

Pożegnaliśmy się, a ja zacząłem się uczyć. Teraz to już wszystko szło jak spłatka. Nim się obejrzałem zadzwonił dzwonek, a ja wszedłem do klasy zajmując miejsce obok Niall'a. Chłopak wyglądał na poddenerwowanego. W końcu nie dziwie mu się. Nie tylko mi źle szła matma i fizyka.

- Ej, stary umiesz coś? - zapytał mnie blondyn
- Umiem. Znaczy Louis mi tłumaczył cały weekend. - odpowiedziałem spokojnie

Można rzec ,że od razu po wypowiedzeniu imienia starszego przyjaciela zagościł uśmiech na mojej twarzy. Chyba już mogę go nazwać przyjacielem? Zaufałem mu i oczywiście dalej mu ufam. Miałem do tego nadzieje ,że on mi też. Nie chciałem być przez niego okłamywany, bo nawet i to mogło sprawić ból  A w te parę dni wydarzyło się całkiem sporo. Szczerze? Cieszyłem się ,że go poznałem. 

- Oby nie było trudne. - powiedział cicho
- Nie powinno. Jak ogarniasz prace domowe, to dobra ocena powinna być. - uśmiechnąłem się pocieszycielko
- Pocieszyło Harry. - na jego twarzy zagościł uśmiech

Poklepałem go po ramieniu, a nauczyciel dał nam sprawdziany. Zadowolony zacząłem rozwiązywać zadania. Które po przejrzeniu okazały się proste.
***
Mimo ,że minęło parę dni dalej czułem uścisk Harry'ego i siniaki. Które każdego dnia dawały o sobie znać, coś okropnego. Całe szczęście Wtedy przy nim nie pisnąłem, bo pewnie od razu by było 100 pytań do mnie. Na które nie chciałbym odpowiadać, zwłaszcza mu.. Zobaczył bym tyle bólu w jego zielonkawych oczach..
Właśnie zaczęła się już druga lekcja tego dnia, a Harry nawet nie odezwał się ani jednym słowem do mnie. Czyżby tylko mnie wykorzystał do stopnia z matematyki? Nie wiem.. Będąc już w klasie usiadłem razem z Liam'em. Na każdej lekcji siedzieliśmy razem, czyli tak jak zawsze. Starając się słuchać nauczyciela nie mogłem się skupić. To było strasznie denerwujące. Ja Louis Tomlinson wzorowy uczeń nie może się skupić. Nie wierze już w siebie..

- Tommo, co cie strapi? - usłyszałem głos przyjaciela

Spojrzałem na niego kątem oka. Oczy jego były wypełnione troską. Martwił sie o mnie jak mało kto. Nie lubiłem tego, a on doskonale to wiedział.

- No Lou.. - wyszeptał
- Chodzi o Harry'ego.. - spuściłem głowę w dół

Chłopak delikatnie poklepał mnie po ramieniu co sprawiło ,że poczułem się gorzej. Nie umiał tym razem nic zrobić by było lepiej. Nawet nie potrafił sprawić by mój uśmiech ukazał się na twarzy. Mimo ,że tak bardzo chciałem pokazać mu ,że jakość się trzymam. Nie umiałem..
Podnosząc głowę poczułem straszy ból głowy. A wszystko wirowało mi przed oczami. Co się ze mną dzieje do cholery?! Ostatnio czasami miałem parę takich akcji, ale żeby teraz aż tak? Liam zaczął mi się przyglądać z przerażeniem. Już pewnie widział ,że dzieje się coś ze mną złego.  Podniosłem zrezygnowany rękę do góry, co nauczyciel od razu zobaczył.

- Tak Louis'ie? - zapytał nauczyciel
- Mogę do pielęgniarki? - powiedziałem słabo
- Oczywiście ,że tak. Tylko weź ze sobą Liam'a. Zrobiłeś się strasznie blady. - usłyszałem jego przejęty głos

Wstałem powoli, a za mną od razu bez niczego przyjaciel. Zacząłem iść przez całą klas e. Oczywiście drzwi w tej sali musiałby być na początku, a moja ławka na końcu. Za każdym krokiem było ze mną gorzej. Gdy już minęliśmy ostatnią ławkę wszystko zawirowało mi przed oczami. A do tego nogi ugięły mi się automatycznie.

- Louis! - krzyknął ktoś w drzwiach, ten głos był dziwnie znajomy

Już nie zdołałem odpowiedzieć na to, odpłynąłem lecąc na ziemie.






UWAGA:
Kochani przepraszam ,że nie nie dawałam. Lecz tak jak czytaliście MAM DALEJ SZLABAN. A ten rozdział dodaje u koleżanki. Więc nie wiem kiedy ukaże się nowy rozdział. JESZCZE RAZ BARDZO WAS PRZEPRASZAM.
Dziękuję wam za tak a oglądalność i komentarze, który było AZ 12! Szok dla mnie po prostu. Mam nadzieje ,że będzie ich jeszcze więcej. Że nawet dobije do 15 lub nawet i 20! Przeciez wiecie ,że każdy nowy komenatarz mowytuje mnie do pisania dla was.
Mam nadzieje ,że ten rozdział spodoba wam się i ,że was nie zawiodłam!
PRZEPRASZAM ,ŻE JEST KRÓTKI ,ALE NIE MIAŁAM POMYSŁU. ~Panda


CZYTASZ=KOMENTUJESZ

wtorek, 5 marca 2013

WAŻNE!!!

Cześć. Tu koleżanka Konstancji z innego bloga :) Niestety nie wiadomo kiedy pojawi się następny rozdział, ponieważ autorka kazała wam przekazać, że ma kare ;/ Miejmy nadzieję, że szybko powróci z następnym wspaniałym rozdziałem. Proszę was o wyrozumiałość, chyba wiecie jak to jest dostać szlaban ;)



niedziela, 3 marca 2013

WAŻNE part2

Dobra znam wasze zdanie. Ale co wy na to bym rozbudowała te rozdziały i wam je pokazywała ja wcześniej? Oczywiście musiałabym pokasować wszystko z bloga, a wy musielibyście poczekać na PROLOG pare dni, chociaż w nim nie trzeba dużo zmieniać.
Bo prawde mówiąc, jestem jedynie zadowolona z 11, 12 rozdziału i trochę z prologa..
MOŻE BYĆ TAK? ~Panda

DOBRA UDAŁO WAM SIĘ! Zostaje przy tym, i piszę już 13 rozdział na jutro! <3

WAŻNE

Po przemyśleniu paru rzeczy zrozumiałam ,że nie warto pisać. A ja nic tego nie będę mieć. Nie ,że mam coś za pisanie wam tu czy coś. Ale teraz właśnie zauważyłam ,że moje wypociny OPOWIADANIE jest nie takie jak chciałam. Miało być więcej hmm, tego czego nie ma. Lecz tu moja wina i konkursu. Wszystko zaczęłam pisać w streszczeniu i małych ilościach. 
Mam do was pytanie i jest to dla mnie ważne. Chce byście przeczytali ten post, potem wszystko co napisałam czyli PROLOG i 12 rozdziałów i się zastanowili. Czy mam to dalej pisać czy POZWOLICIE MI ZACZĄĆ OD NOWA. Ale wtedy obiecuje ,że nie zawiedziecie się. Będą na pewno dłuższe rozdziały, więcej opisów przeżyć i chyba to będzie ciekawsze od tego co tu jest.
Czekam na wasze opinie, błagam was o szczerość. Wiem ,że dużo od was wymagam, ale to dla mnie ważne. Liczę na was, kochanym czytelników. 
Kochani pozwólcie mi zacząć od nowa. PROSZĘ WAS! ~Panda

sobota, 2 marca 2013

Rozdział 12

Znacie takie uczucie kiedy osoba która pod jakiś względem jest dla was płacze, a wy jesteście bezradni? Kiedy nie umiecie jej pomóc w żaden sposób, tylko czekacie aż się uspokoi? Eh, takie mam właśnie uczucie. Już wiele rady tak miałem, ale to nie to samo co teraz czułem. Siostry, Liam, to nie on.. Wiem ,że to głupie, ale ja chyba.. Chyba.. Nie to nie mogło być to. Nie ja Louis Tomlinson zakochał się? Śmieszne. Przez tyle lat byłem sam, nigdy nie potrzebowałem osoby która pod jakimś względem będzie mnie wypełniać. Sprawiać ,że poczuje się kochany. Przecież miałem przyjaciela, kolegów, mamę i siostry. Nigdy nie odczuwałem takiej potrzeby, dziwne co nie? Ale każdy rodzi się by kochać, by chcieć czuć się kochanym.. A teraz ja chce by ktoś mnie pokochał, za to jaki jestem.. Znaczy nie ktoś tylko.. Pewnie sami wiecie. Kurczę zaczyna mi odwalać chyba bo już myślę o głupotach. Muszę porozmawiać z Liam'em. On na pewno wybije mi to z głowy puki nie jest za późno. Oby nie było...

- Loui, Loui.. - usłyszałem głos wyrywający mnie z namysłu

Od razu spojrzałem na Harry'ego który zasnął i mówił przez sen. Na moje twarzy gościł niepokój..

- Ciii, spokojnie Harry.. Jestem tu. - wyszeptałem cicho mu do ucha

Jedną ręką sięgnąłem po koc i go przykryłem przytulając go do siebie. Spojrzałem na niego kątem oka, dalej spał. Lecz niepokój znikł z jego twarzy. Momentalnie odczułem ulgę. Sprawdzając która godzina zobaczyłem 5 nieodebranych połączeń od przyjaciela. Szlak! Niech to, miałem się z nim dzisiaj spotkać..
Od razu wykręciłem do niego numer. Na moje szczęście odebrał od razu.

- Louis! - odezwał się
- Spokojnie, przepraszam.. - wyszeptałem
- Stary, gdzie ty jesteś? I czemu mówisz szeptem? - zapytał
- U Harry'ego. Wczoraj Zayn do mnie zadzwonił i wgl.. Bo on teraz śpi.. - mówiłem szeptem
- Czyli z dzisiaj nici? - kolejne pytanie poleciało
- Nie, właśnie miałem iść. Położę go i powinienem wracać. Wiesz co? Przyjdź do mnie, Fizzy się stęskniła za tobą. - uśmiechnąłem się
- Chętnie, to ja już idę. Do zobaczenia. - powiedział kończąc rozmowę

Zablokowałem telefon i schowałem do kieszeni. Chwilę przyglądałem się Harry'emu. Jego włosy tworzyły chaos na głowie. Delikatnym ruchem poprawiłem mu je odsłaniając czoło. Wstając powoli trzymałem go na rękach wtulonego we mnie. A teraz spokojnie, oby się nie obudził.
Pochyliłem się kładąc go na łóżko. Chłopak od razu skulił się, na szczęście dalej spał. Wziąłem koc i okryłem go nim. Tak słodko wyglądał. Poprawiając mu jeszcze raz grzywkę ucałowałem go w czoło. Prostując się poczułem ,że ktoś mnie łapie za bluzę. Przerażony zobaczyłem jego dłoń trzymającą moją bluzę. Ostrożnie złapałem jego dłoń, była taka ciepła. Nie to co moje, zimne, lodowate.. Uwalniając bluzę, położyłem jego dłoń na kocu starając się go nie obudzić. Jak aniołek..
Zapiąłem się jednym ruchem i wyjąłem kartkę. Sięgając po długopis, zacząłem pisać:


Powodzenia jutro na sprawdzianie. Mam nadzieje ,że Ci dobrze pójdzie.
Trzymam kciuki. Przepraszam ,że tak Cię zdenerwowałem, nie chciałem..
Louis.

Położyłem kartkę na biurku i wyszedłem po cichu z pokoju. Po drodze pożegnałem się z Malikiem. Schodząc na dół, zatrzymała mnie jego mama. Lekko speszony spojrzałem na nią. Ona zaś posłała mi ciepły uśmiech.

- Harry się uspokoił, a teraz śpi. Pewnie wstanie jutro. - powiedziałem
- Dziękuję ci bardzo Louis'ie. - rzekła
- Nie ma za co proszę pani. Do widzenia. - uśmiechnąłem się do niej

Mama Zayn'a tylko kiwnęła głową, a ja założyłem buty i wyszedłem z domu. Sprawdzając telefon zobaczyłem sms'a od Liam'a co znaczyło ,że już u mnie w domu. Zacząłem biec, co po skutkowało i byłem w domu po nie całych 10 minutach. Uffff..
Zadowolony wszedłem do domu zdejmując buty, a moim oczom ukazał się przyjaciel bawiący się z dziewczynkami. Obraz ten przed oczami sprawił ,że się uśmiechnąłem.

- Louis! - krzyknęła Fizzy podbiegając do moich nóg
- Cześć księżniczko. - powiedziałem z uśmiechem biorąc ją na rączki
- Liaś przyszedł do nas! - pisnęła radośnie
- Ooo. - udałem zdziwionego
- Choć do nas. - usłyszałem głos przyjaciela

Poszedłem z siostrzyczkom do salonu i zobaczyłem Liam'a całego w farbie. Od razu zacząłem się śmiać, co od razu przykuło jego uwagę. Postawiłem małą na ziemie, a sam pomogłem przyjacielowi wstać. Wyglądał tak komicznie ,że trzymałem się za brzuch śmiejąc się.

- Ej, nie śmiej się. - klepnął mnie w ramie
- Dobra, dobra spokój. - powiedziałem chichocząc

Oboje usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać na temat tego co ostatnio się wydarzyło. Takie posumowanie, które widać nie wyszło mi na dobre. Przyjaciel zauważył ,że jest ze mną coraz gorzej, a po ostatniej sytuacji o której się dowiedział. Ehh, kazał mi jeść więcej i nie denerwować się  Ale jak ja mam to zrobić?! Nie mam apetytu, a do tego denerwuje się ciągle. Taki tam peszek, ale hmm. Może to się zmieni, oby. Patrząc na godzinę, postanowiłem położyć dziewczynki spać. Oczywiście nie obyło się bez pomocy Liam'a.
Wracając do rozmowy z nim zrozumiałem ,że nie mogę uciec przed rozmową z kędzierzawym. Przecież i tak w końcu padnę po uszy i się wyda. Więc albo sam mu powiem albo co gorsza ktoś mu powie.. Już to widzę. Na jego twarzy obrzydzenie i zniesmaczenie. 

- Lou, ja już idę. Jutro mamy na rano. - powiedział zdołowany przyjaciel
- O boże, no racja. - odparłem
- No właśnie. I pamiętaj co ci mówiłem, głowa do góry Tommo. - uśmiechnął się pocieszająco

Staliśmy już przy drzwiach. Spojrzałem na przyjaciela ze smutkiem, a on od razu mnie przytulił.

- Dziękuję ci Liam za to ,że jesteś. - rzekłem
- Pamiętaj ,że zawsze możesz na mnie liczyć. - poklepał mnie po ramieniu
- Pamiętam. - delikatnie się uśmiechnąłem

Przyjaciel wyszedł, a ja wróciłem do salonu i zacząłem go sprzątać. Nim się zorientowałem salon był czysty ,a ja leżałem na kanapie zasypiając. Słysząc jedynie kroki i krzyk ojca. Louis będzie bolało..
***
Słysząc mój budzić momentalnie otworzyłem oczy. Rozejrzałem się jedynie i wstałem z łóżka. Hmm, to dzisiaj. Ten głupi sprawdzian, grrr. Przypominając sobie to czego uczył mnie Louis wróciły wydarzenia z wczoraj. Ehh, biedak. Musiał siedzieć i słyszeć co mówiłem, jak płakałem.. 
Wziąłem świeża koszulkę w kolorze szarym i czarne spodnie, oczywiście też bieliznę. Gotowy powlokłem się do łazienki i wlazłem pod prysznic. Ciepła woda sprawiła ,że poczułem spokój. Umyty i gotowy szybko się ubrałem i pognałem po książkę.

- Kurczę, nie spakowany jestem.. - powiedziałem sam do siebie

Zręcznie wszystko spakowałem przy czym zobaczyłem kartkę na biurku. Od razu ją przeczytałem byłą ona od Lou. Życzył mi powodzenia i przepraszał... O nie. Zamknąłem oczy, a przed nimi pokazał się wczorajszy obraz jak się zachowałem. Głupek ze mnie! A teraz niebieskooki ma wyrzuty sumienia.. I to do tego moja wina.

- Harry, śniadanie! - krzyknął kuzyn

Momentalnie otworzyłem je, jednym ruchem wziąłem plecak na ramie wybiegając z pokoju. W jednej chwili znalazłem się w kuchni. Na stole już były kanapki, bez namysłu wziąłem jedną i zacząłem jeść.

- Smacznego. - zaśmiał się Zayn
- Dzięki i nawzajem. Śpieszę się. - powiedziałem z pełną buzią
- A no tak, powodzenia na sprawdzianie. - poklepał mnie po ramieniu

Delikatnie się uśmiechnąłem ukazując mu dołeczki i skończyłem kanapkę  Pobiegłem jeszcze umyć zęby po drodze zakładając bluzę  Gotowy na napisane sprawdzianu pożegnałem się z Malikiem i pobiegłem pędem do szkoły. Po drodze wróciły wyrzuty sumienia. Eh, czy teraz musiały one wrócić?! W moim przypadku tak.. 
Będąc już na miejscu, stanąłem przy sali czekając na dzwonek. Spokojny usiadłem i powtarzałem sobie przykłady w których popełniałem błędy. Kurczę, zapamiętaj to, a dobrze ci pójdzie. Mówiłem sobie w myślach. Siedząc tak, nie zauważyłem ,że ktoś dosiadł się obok mnie. Poczułem znane mi perfumy i zakłopotanie. Spojrzałem obok i ujrzałem..






UWAGA:
Dziękuję za 7 komentarzy, ale kolejna część ukaże się jak będzie ich 10! (tak to jest szantaż) Jak macie jakieś pytania do bohaterów to śmiało, odp na pewno.
Teraz staram się pisać coraz dłuższe by to miało sens, bo jak patrze na inne opowiadania to ich jeden rozdział to 2 moje i tu takie ops -_-
Mam nadzieje ,że będziecie mnie wspierać i pokażecie ,że czytacie to. ~Panda
CZYTASZ=KOMENTUJESZ