środa, 13 lutego 2013

Rozdział 3

***
Chłopak wydawał się zestresowany, ale to może dlatego ,że ma chora siostrę i wiele zmartwień? Nie wiem sam. Wyglądał też na miłego i szczerego. Szczerze mnie to zaskoczyło mieć tyle rodzeństwa, a w tym same siostry. Wyglądał na strasznie chudego lub to tylko dlatego ,że tak się ubrał. Do tego chyba zauważył ,że patrzyłem na niego jak sroka w gnat. Niestety nie uszło to uwadze koledze jego. Jak on miał Lam? Lian? Nie pamiętam.

- Zayn, czy Louis jest na coś chory? - zapytałem kuzyna

Zayn tylko spojrzał na mnie i parsknął śmiechem nie dowierzając w moje słowa. Zamrugałem kilkakrotnie i spojrzałem ponownie na niego.

- Louis nic nam nie mówił, chociaż.. - podrapał się po brodzie - Jak by się działo to by nam powiedział. - dokończył
- Rozumiem. - powiedziałem bez zastanowienia
- Gdzie się podział mój arogancki kuzynek, pewny siebie.. - zaczął kpić ze mnie
- Malik, zamknij się. - zaśmiałem się

Skończyliśmy się droczyć i weszliśmy do domu. Bez słowa rozeszliśmy się do swoich pokoi, bo teraz mieszkałem z rodziną Zayn'a. Lekko pogrążony w myślach zacząłem odrabiać lekcje, które coś nie szły do przodu. Sam się sobie dziwiłem, bo prace domowe szły mi zazwyczaj szybko i łatwo. 

- Styles, ogar.. - powiedziałem sam do siebie

Włączyłem sobie Foster The People - Pumped Up Kicks, co od razu pomogło mi skupić się na lekcjach. Widać ,że miałem racje. Ze wszystkim uporałem się w krótkim czasie. Dalej w mojej głowie był ten chłopak. 

-All the other kids with the pumped up kicks, You better run, better run, outrun my gun. - pośpiewywałem pod nosem

Spakowany i gotowy na jutro, poszedłem do kuchni i zrobiłem sobie kolacje. Cioci i wujka nie było, a Zayn grał na konsoli. Chwileczkę się zastanowiłem i postanowiłem go przestraszyć. Ha! Ja zły. Po cichu podszedłem do niego, chłopak dalej grał. A ja już wiedziałem ,że zaraz usłyszę jego krzyk.

- Bu! - krzyknąłem łapiąc go za ramie
- Aaaa! O boże! - wykrzyczał Zayn

Zacząłem się śmiać na cały głos trzymając za brzuch. Jak ja kochałem go straszyć, hehe. Od razu poczułem złowrogi wzrok kuzyna na sobie. Zaraz zacznie mi prawić kazania, ohoho.

- Pożałujesz Hazza. - mruknął mrużąc oczy
- Haha, już się boję. - zaśmiałem się

Pożegnałem się z Malikiem i wróciłem do pokoju. Najedzony i spokojny poszedłem spać. Już mnie ciekawiło co takiego zrobi kuzyn by odpłacić mi pięknym za nadobne. Po kilkunastu minutach odpłynąłem w krainę Morfeusza. Miałem nadzieje ,że wyśpie się i poznam bliżej tego chłopaka o imieniu Louis.

Spałem sobie smacznie, nie wiem która to była godzina. Aż nagle poczułem zimną wodę na sobie. Wydałem z siebie krzyk słysząc zabawny śmiech Zayn'a. Od razu spiorunowałem go wzrokiem. Grr, debil. Przecież wie ,że ile zajmuje mi się ogarnianie siebie.


- Malik, idioto. - przeszedłem obok niego z ubraniami kierując się do łazienki
- Masz za swoje łepku. - powiedział słodko kuzyn

Zamknąłem drzwi i zrobiłem poranną toaletę. Ubrany w biały T-shirt i czarne spodnie pod rurki wyszedłem z łazienki. Szybkim krokiem wróciłem po torbę na ramie i poszedłem do kuchni. W powietrzu było czuć jajecznicę, mniam. Przy patelni stał Zayn, widać ,że to on dzisiaj robi śniadanie. Przełknąłem znacząco, na co chłopak odwrócił się w moją stronę.

- Tak Harry? 
- Śniadanie też i dla mnie, czy mam se sam robić? - zapytałem z nadzieją ,że raczej się podzieli
- Ha, no jasne ,że rób se sam. - zaśmiał sie

Spojrzałem na niego mrużąc oczy i podszedłem do lodówki. A to cham jeden.

- Spokojnie, zrobiłem dla dwóch osób. - poklepał mnie po ramieniu
- Dzięki. - uśmiechnąłem się

Postanowiłem nie siedzieć na laurach i podałem mu talerze i zrobiłem dla nas herbatę. Czyli nic nowego dzisiaj nie ma. Rodziców kuzyna dalej nie ma, ja dalej jestem u niego. Moi rodzice się nie odzywają, czyli to co codziennie. Pogrążony w myślach spojrzałem na pełny talerz i wymamrotałem SMACZNEGO. 
Po paru minutach byłem już gotowy do wyjścia. Spojrzałem jeszcze na Malika który latał w tą i z powrotem.

- Ide, do zobaczenia w szkole! - krzyknąłem
- Tak tak, leć już bo się spóźnisz. - powiedział na tyle głośno ,że usłyszałem

Zadowolony wyszedłem z domu i podążyłem do szkoły. Do której miałem parę minut drogi. Hm, czemu Malik jeszcze nie idzie? Pewnie musi wyglądać zabójczo, ahh. Ha, ten to zawsze. Pewnie się spóźni na pierwsza lekcję, jak to on. Przecież wygląd jest najważniejszy, a nie nauka. Lecz jak to kuzyn będzie się tak spóźniał to mu matka rejwak zrobi. A wtedy będzie chodził jak w zegarku. Zabawne, ale on i jego mama to przeciwieństwa. Ciocia jest taka spokojna. A Zayn? To wariat. Nawet ostatnio stał się taki hm... spokojny? Coś dziwnego. Lecz to Malik, zmienia się co sekundę.

- Przepraszam.. - powiedział ktoś

A ja uderzyłem nie spodziewanie w ramie i przerwałem rozmyślanie. Od razu przekleństwa popłynęły szeptem z moich ust.



Dziękuję za taką oglądalność i te 2 komentarze c: Mam wielka nadzieje ,że będzie ich więcej.
No to dzisiaj wam dałam to jest oczami Harrego, mam nadzieje ,że zauważyliście. c: ~Panda
UWAGA, za pare dni moja koleżanka będzie pisała ze mną! Tylko ,że ona inaczej będzie to robić. C:

5 komentarzy:

  1. Podoba mi się Twój blog :). Dawno nie czytałam żadnego opowiadania o Larrym więc tym bardziej sie ciesze :). Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. podobają mi się wszystkie części <3 !
    czekam na nowe Pandaa ;3 !

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny ;3
    Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Super opowiadanie *-*
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. super dopiero zaczęłam czytać ; ]

    OdpowiedzUsuń