sobota, 9 lutego 2013

Rozdział 1

Wstając rano czułem ,że nowy napływ energii  Chociaż ciągle w mojej głowie było pytanie czy ojciec znowu to zrobi? Czy jednak daruje mi to. Wiem ,że przy dziewczynkach nie był by wstanie zrobić tego. Więc mogłem się cieszyć, ale znając życie nie długo. Lecz przecież wszystko ma dwie strony, dobrą i zła. Analizując to nie wiesz wszystkiego, a myślenie robi ci mętlik w głowie.

- Lou! - wyrwał mnie z zamyślenia głos Fizzy


Ubrany i ogarnięty podszedłem do drzwi swojego pokoju i otworzyłem drzwi. Do moich nóg od razu przytuliła się siostra. Nie wiedząc co się stało wziąłem na ręce przytulając do siebie.


- Co się stało Fizzy? - zapytałem łagodnie


Księżniczka schowała główkę w moje ramie, a ja poczułem jakie ciepło biło od jej główki. Wychodziło na to ,że ma gorączkę. Pewnie dlatego przybiegła tu bo nie chce leków lub tego co mama chciała jej dać.


- Mama chce mi dać nie dobre leki. - wyszeptała swoim słodkim głosikiem

- Ale skarbie, masz gorączkę. A mama chce dla ciebie dobrze. - zacząłem jej mówić
- Nie chce ich! - pisnęła

Ups i mamy problem. Fizzy nie chce leków, ma gorączkę.. A może, hmm. Mam plan, tylko jestem ciekaw czy da się namówić. Spojrzałem na nią i pocałowałem ją we włosy.


- A może, ja ci dam leki? - zapytałem ją z nadzieją ,że się zgodzi


Siostra spojrzała na mnie i kiwnęła potwierdzająco główką. Uff, i po kłopocie. Teraz tylko pójdę z nią po te leki, dam je Fizzy i będzie spokój. 

Poszedłem z siostrą do mamy i odebrałem leki. Zaniosłem małą do jej pokoju i podałem jej odpowiednią dawkę. Nie protestowała i grzecznie zasnęła. Ucałowałem ją w czółko i przygotowaną torbą zeszedłem na dół do kuchni. Ciągle miałem przed oczami to maleństwo jak śpi.

- Synku, Fizzy zasnęła? - zapytała z troską mama

- Tak, nawet nie protestowała. - powiedziałem z uśmiechem
- To się ciesze. Jak dobrze ,że cię mam. - posłała mi pełny ciepła uśmiech
- Oj mamo. - spojrzałem na niś - Dobra zaraz się spóźnię. - dodałem uśmiechając sie do rodzicielki
- Powodzenia Louis. - odrzekła

Ucałowałem bliźniaczki które chwilę potem znalazły sie w kuchni i pożegnałem się z nimi. Chwilę później wyszedłem z kuchni i złapałem za bluzę którą od razu potem założyłem. Poprawiłem torbę i byłem już na zewnątrz. Teraz już miałem większe zmartwienia na głowie. Kurczę, kurcze, czemu to mnie spotyka. Od razu się skarciłem, bo przecież mogło być gorzej

Idąc do szkoły już z daleka zobaczyłem swoich przyjaciół uśmiechniętych. Przyjrzawszy sie nim, ujrzałem nową twarz. Znaczy no osobę nową którą jeszcze nie widziałem w szkole.Coś nowego, mamy nowicjusza? Szybko podbiegłem do nich, a oni uśmiechnęli się do mnie. Ciągle chodziło mi po głowie kim jest chłopak w kręconych włosach i wyraźnie zielonych oczach. Które od razu wpadły mi gdy tylko spojrzałem na niego.

No i jest 1 rozdział, mam nadzieje ,że spodobał wam się.
Kolejny powinien pojawić się jutro. Mam nadzieje ,że będzie więcej wyświetleń i komentarzy. Chociaż te dwa już sprawiły ,że mam uśmiech na twarzy. Dziękuję wam! ~Panda
pytania tutaj : TT lub ASK

6 komentarzy:

  1. Fajny rozdział, ale myślę, że może trochę dłuższe dawaj:))
    A poza tym masz fajny styl pisania, oby tak dalej ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział *_* pisz szybko nastepny ; ** Martyna xD

    OdpowiedzUsuń
  3. boskie *_* ale mozesz pisać trochę dłuższe ;) Nacia :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Swietne c; (E.)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny sposób pisania. <3
    Opowiadanie wydaje się być już fajne. :)
    Wpadaj do mnie! nowezycienowyswiat.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń