***
Louis patrzył można rzec ,że błagalnie. Jak by się bał. A to co miałem mu do powiedzenia, zniszczy wszystko.. Nie mogłem dłużej patrzeć na niego. W te jego piękne oczy przeszywające mnie na wylot. Po prostu nie mogłem.. Harry, weź głęboki wdech i mu powiedz. Tak na spokojnie, bo kłótnią nie zdziałasz nic. Chociaż.. Nie, to był by najgorszy pomysł.- Ja.. - zacząłem
- Ty co? - zapytał
- Ja wylatuje. Zayn musiał ci coś mówić na ten temat, nie wiem.. - powiedziałem cicho
Chłopak nie odezwał się. Od razu spojrzałem na niego. Zaraz się zacznie..
- Styles, wyjdź. - wymamrotał opanowując gniew
- Ale daj mi wyjaśnić.. - wyszeptałem błagalnie
Lou wpadł w furie. Zaczął krzyczeć, nie rozumiałem co nawet wykrzykuje. Do moich oczu napłynęły łzy, które po chwili zdobiły moje policzki.
- Wyjdź, wyjdź! - krzyczał
- Louis, daj wytłumaczyć. - powiedziałem płacząc
- Tu nic nie ma do wytłumaczenia! Zadowolony?! Wyjdź!
Zrobiłem krok w jego stronę, co jeszcze bardziej go zdenerwowało. Na jego policzkach pojawiły łzy, do tego przeze mnie..
- Nie podchodź nawet! - wydarł się na całą sale
Odsunąłem się automatycznie, co sprawiło ,że stałem już przy drzwiach. Zabolało, cholernie zabolało. Przeze mnie płakał, przeze mnie cierpiał. Czy ja potrafię dać szczęście?! Nie..
- Kocham cię. - powiedziałem
Po tych słowach wybiegłem z sali mijając Liam'a. A ten co tu robi? Zapewne czekał aż skończymy rozmawiać i usłyszał krzyk Louis'a. Pewnie cały oddział słyszał to. Teraz to mnie znienawidzi do końca.. Do tego łzy leciały cały czas. Nim się obejrzałem już byłem na zewnątrz. Tak, świeże powietrze będzie działać. Wracając do domu poczułem wibracje w kieszeni.
- Do jasnej cholery, kto śmie mi przeszkadzać? - zapytałem sam siebie
Wyjąłem telefon i zobaczyłem kto się dobija do mnie. Był to kuzyn, ehh. Teraz trzeba będzie mu wszystko wyjaśnić.
- Halo?
- Boże, Harry! - krzyknął Zayn
- Spokojnie wracam już do domu. - powiedziałem opanowując głos
- Ej, ty płaczesz? - zapytał mnie
- Nie. - odparłem
- Styles, znam cie od małego. Pogadamy jak wrócisz. - zakończył rozmowę tymi słowami
Zacząłem szybko biec by jak najszybciej znaleźć się w domu. Powiedzieć mu czy nie? Te pytanie nie dawało mi spokoju. A może on wie? Kolejne pytanie do kolekcji. Co on sobie o mnie pomyśli, o Louis'ie.. Boże, właśnie. Przecież i tak go już więcej nie zobaczę. Znienawidził mnie do końca.. Ciągle mam przed oczami jego.. Jak krzyczy, jak leją się łzy. A to moja wina. Jaki ja głupi...
Wparowałem szybko do domu i ujrzałem ciocię. Patrzyła na mnie tymi czekoladowymi oczami. Jak by chciała dodać mi otuchy? Nie wiem.
- Kochanie, spakowałam cię w połowie. Wiem ,że ci ciężko, ale pamietaj jak by coś działo. To jesteśmy z tobą. - powiedziała kobieta
- Dziękuję ci bardzo ciociu. - uśmiechnąłem się ukazując swoje dołeczki
Mama kuzyna odwzajemniła uśmiech, a ja poszedłem do swojego pokoju. Otwierając drzwi zobaczyłem Malik'a stojącego obok okna. Serce od razu zaczęło bić szybciej. Czyli bez rozmowy się nie obejdzie. Zrezygnowany usiadłem na łóżku patrząc cały czas na Zayn'a.
- Harry, ja wiem. Od małego było to hmm, widzieć? Chociaż dalej jak patrząc to dziewczyny, związki. A jednak wyszło inaczej. - powiedział spokojnie
Otworzyłem szeroko oczy. On wie o wszystkim?! Jak to?!
- Zayn.. - zacząłem
- Louis to porządny przyjaciel. Zawsze pomoże, wesprze i bedzie gdy jest potrzeba. - przerwał mi
- Powiedziałem mu. Zraniłem. - schowałem twarz w dłonie
Chłopak nic nie powiedział, a ja zalałem się łzami jak małe dziecko. Czyżby teraz, dopiero zaczęło mi aż tak zależeć? Nie wiem. Ten list, ten pocałunek, to wszystko.. Jaki ja głupi byłem, jestem i zapewne będę. Przecież..
- Oj, Harry. - wyszeptał Zayn
Usiadł obok mnie i przytulił do siebie. Starał się mnie uspokoić. Ja Harry Styles, płaczę? Tak i na pewno nie raz będę płakać. Czy to wszystko musi boleć? Nie wiem.. Ciągle myślałem o tym samym co staje się monotonne. Jego oczy, zapłakane. Tak samo jak moje. Jego ból, mój ból. Wszystko łączy sie w jedną całość. Czyli nigdy nie dam nikomu szczęścia. Będę dawał ból, tak więc zostanie.
Gdy minęło 20 minut trochę uspokoiłem zacząłem z Zayn'em normalnie rozmawiać. Rozumiał mnie i to zadziwiało. On mnie? Harry, co się dzieje na tym świecie. Najgorszy był początek. Lecz kuzyn okazał sie świetnym słuchaczem i pocieszycielem. Nie dziwiło go zachowanie Louis'a, ale nie spodziewał się tego, zwłaszcza po nim. Do tego jak wymawiał jego imie samotna łza leciała mi po policzku. Czyli było aż tak źle ze mna, a z Lou jeszcze pewnie gorzej..
Czując ,że chce mi się spać. Powoli zamknąłem oczy wtulając się bardziej w kuzyna który mówił do mnie. Słuchałem go uważnie. Przecież chciał dobrze i za to byłem mu wdzięczny.
- Dzięki bad boy.. - wyszeptałem
- Nie ma za co loczuś. - cicho powiedział
Po jego słowach zaczął nucić coś, co sprawiło ,że momentalnie zasnąłem. Jak bardzo chciałem już odpłynąć do krainy Morfeusza. Co na szczęście mi się udało.
Rano poczułem ,ze ktoś mnie szturcha. Nie zadowolony zakryłem się poduszką starając się dalej spać. Niestety natarczywa osoba nie dawała za wygraną.
- Dajcie mi spokój! - krzyknąłem zdenerwowany
- Do szkoły głąbie. - zaśmiał się Malik którego rozpoznałem po głosie
- Nie chce.. - powiedziałem
- Ja wiem, ale dasz rade. - poklepał mnie po ramieniu
Zszedłem z łóżka i poczłapałem do biurka. O dziwo lekcje miałem odrobione. Czyżby Zayn mi taką niespodziankę zrobił? Zapewne tak, jaki on kochany.. Może jakaś dziewczyna wpadła mu w oko? Hm, już jestem ciekawy.
Spakowałem potrzebne rzeczy do szkoły. Wziąłem ubrania i pognałem do łazienki. Szybko prysznic pomógł na stargane nerwy. Białe rurki i do tego koszulka w tych samym kolorze co dolna część świetnie do siebie pasowała. No to dzisiaj na biało. Włosy poprawiłem i pognałem na dół biorąc po drodze plecak. Już na schodach było czuć naleśniki.
- Ja zamawiam dwa! - krzyknąłem szybko
- Haha, nie rozpędzaj się tak Styles. - zaśmiał się Malik
Spiorunowałem go wzrokiem i zjadłem śniadanie. Pożegnałem się z ciocią i pędem do szkoły. Dzisiaj Louis wychodzi ze szpitala, ale do szkoły nie pójdzie. Nie w tym wstanie. Do tego sam miałem pod puchniete oczy po wczorajszym. Za to Liam będzie, o nie. On to mnie chyba zabije za Louis'a.
Będąc już na korytarzu czułem się nie pewnie. Jak by każdy na mnie patrzył.. Coś okropnego. Do tego taka schiza się robi. Grrr. Dopiero dzwonek na lekcje sprawił ,że oprzytomniałem.
Po całym dniu spędzonym w szkole byłem padnięty. Tylko jeszcze 5 minut i do domu. Czy to aż tak długo? Dla innych nie, ale dla mnie tak. Ciągnęło się ono w nieskończoność. Do tego cały dzień sprawdzałem czy Louis nie pojawił sie w szkole. Jak pusto bez niego się zrobiło.. Aj, znowu to uczucie. Ten ból..
Zadzwonił dzwonek, a ja popędziłem tyle ile miałem sił przez korytarz. Byle by do domu. Niestety na mojej drodze pojawił się Payne. Nie, tylko nie on!
- Jak mogłeś mu to zrobić? - zapytał ledwo panując nad emocjami
- Liam.. - zaczęłam
- Pytam jak mogłeś?!
UWAGA:
DEDYKUJE TEN ROZDZIAŁ WAM.
Przepraszam ,że teraz dodaje. Ale tak szczerze? Rozdział mi się nie podoba wgl.. To ,że zanudza to nie wypał. Mógłby być lepszy, ale to wy go ocenicie.
Tak jak zawsze 10 komentarzy i w górę. To kolejny rozdział. c:
Dziękuję ,że spodobał wam się ONE SHOT. Mam nadzieje ,że jak dam następnym razem inny to też wam się spodoba. Wiem ,że daje wyciskacze łez, ale ja pisać nie umiem inaczej.
OD WCZORAJ MOGĘ POWIEDZIEĆ ,ŻE JESTEM SŁIT PIĘTNASTKĄ :3
Jak mam kogoś powiadamiać na TT to podawajcie swoje nazwy w zakładce KONTAKT.
Jakieś pytania do bohaterów? - KLIK TU
~Panda
CZYTASZ=KOMENTUJESZ