- Tak? - zapytałem spokojnie
- Mo.. Możemy pogadać? - zadał mi pytanie
- Dobrze. Perrie. - spojrzałem znacząco na przyjaciółkę
Dziewczyna tylko delikatnie się uśmiechnęła biorąc małego na ręce wstając przy tym. Za nią od razu zjawił się Liam. Czyżby ona mu się spodobała? Jak tak, to nie pozowlę mu jej skrzywdzić..
Skierowałem spowrotem wzrok na Louis'a. Miał strach i zmartwienie wymalowane na twarzy jak i w oczach. Zapragnąłem go przytulić do siebie. Poczuć zapach jego perfum, usłyszeć ten radosny śmiech... Zobaczyć iskry w oczach. Tylko on, to chyba nie dużo.
- Moge usiąść obok? - cicho zapytał
Od razu rozejrzałem się. Nie było ich już. Tylko ja i on. Delikatnie można powiedzieć ,że już czułem się nie zręcznie. Zwłaszcza sam na sam z nim. Z nim.. Z Tomlinson'em.
- Tak. - wymamrotałem
Po chwili już był obok mnie. Stykaliśmy się od ramion w dół, co spowodowało ,że poczułem ciepło bijące od niego. Przyjemne to było, tak jak wcześniej kiedy mnie przytulał przed wylotem. Do tego te wszystkie momenty , wróciły jak torpeda..
Harry, ogarnij się. Nie rozpływaj się! Skarciłem się od razu. Chyba mi już nic nie pomoże.
- Edwards nam wszystko powiedziała.. - zaczął Louis
- Em, wszystko czyli? - spytałem go
Chłopak chwilę mi się przyglądał jak by chciał złożyć dobrze zdania. Lecz przecież on nigdy nie miał z tym problemów. Nie on. Poukładany pan Louis Wiliam Tomlinson.
- No czemu cię pobili. Chociaż ja z Liam'em mieliśmy nadzieje ,że przyjdziesz bez szwanków oprócz twojej przyjaciółki. Strasznie się bała. - powiedział - Nawet jak nam opowiadała trzymając Oliver'a, cała się trzęsła. - dodał po chwili
- Rozumiem. - odparłem beznamiętnie
- A on to.. To twój syn? - zapytał
Zaśmiałem się w duchu, bo kolejna osoba o to pytała. Wpierw Liam, którego wyśmiałem na głos, a teraz on. Lecz czemu teraz nie mogłem się zaśmiać prosto w twarz? Coś mnie hamowało, a ja nie wiedziałem co.
- Nie. - opowiedziałem
Już nic nie mówił. Siedział wraz ze mną w ciszy, która w niczym nie pomagała. Jedynie robiła się coraz gorsza. A dla mnie przerażająca. Chociaż teraz mogłem się skupić na biciu swojego i jego serca, które równo biły. Pochyliłem się do przodu, co potem okazało się złą decyzją. Od razu poczułem ból, co sprawiło ,że jęknąłem.
- Rozumiem. - odparłem beznamiętnie
- A on to.. To twój syn? - zapytał
Zaśmiałem się w duchu, bo kolejna osoba o to pytała. Wpierw Liam, którego wyśmiałem na głos, a teraz on. Lecz czemu teraz nie mogłem się zaśmiać prosto w twarz? Coś mnie hamowało, a ja nie wiedziałem co.
- Nie. - opowiedziałem
Już nic nie mówił. Siedział wraz ze mną w ciszy, która w niczym nie pomagała. Jedynie robiła się coraz gorsza. A dla mnie przerażająca. Chociaż teraz mogłem się skupić na biciu swojego i jego serca, które równo biły. Pochyliłem się do przodu, co potem okazało się złą decyzją. Od razu poczułem ból, co sprawiło ,że jęknąłem.
- Coś się stało? - spojrzał się od razu na mnie
- Nie nic. Wiedziałem ,że tak będzie. Lecz ja.. Jednak nawet sam miałem tą małą nadzieje ,że jednak dam rade z nimi. Max teraz mi nie odpuści, niestety tobie też.. - zacząłem
Przyciągnąłem swoje nogi pod brodę, zapominając wgl ,że coś mnie boli. Niestety, ból rozszedł się po całym ciele jak błyskawica co spowodowało ,że siarczyście zaklnąłem pod nosem.
- A tak bardzo chciałem by.. - jęknąłem z bólu zamykając oczy
- Harry! - wydał z siebie cichy pisk
Pewnie ze strachu. Tak, raczej na pewno. Po chwili znalazłem się w jego ramionach. Tym ciepłym uścisku, które tak pragnąłem. Do tego ból, on znikał. Czyżby dzięki niemu? Nie wiem, ja już nic nie wiem. Usłyszałem jak coś nuci, jak by chciał mnie uśpić bym spał. Może na serio jestem taki zmęczony? Tylko tego nie widzę.
Powoli przymknąłem oczy wtulając się w niego jak w zabawkę.
- Dziękuję.. - wymamrotałem
Chłopak już nic nie powiedział tylko ucałował mnie w głowę. Ja zaś odpłynąłem do krainy Morfeusza. Nareście poczułem się szczęśliwy mimo ,że jednak to wszystko sie wydarzyło. To tylko dzięki niemu..
Położyłem Harry'ego na jego łóżku. Wyglądał tak niewinnie.. Jak mały bezbronny kociak. Do tego nie był jak wcześniej chamski, normalny był co mnie zdziwiło. Dalej mam przed oczami jego z dzieckiem i przyjaciółką. Czyżby zazdrość? Nie. To nie mogłoby być.
Siedziałem już tu dobre 30 minut. Lecz teraz zrozumiałem ,że nie chciałem go tu zostawiać samego. Do tego te sińce, które pewnie oblewały jego i tak kruche ciało. Aż ciarki mnie przeszły przy wspomnieniu o nich. Musiał bardzo oberwać. Lecz dalej w mojej głowie było pytanie CZEMU TO ZROBIŁ? Przecież mogli mnie pobić, ewentualnie Liam by mi pomógł i tyle. Ale on musiał. Dostał za nas..
- Louis? - usłyszałem za sobą
Przerażony spojrzałem do tyłu. Była to Edwards. Loczka przyjaciółka tutaj. Jak widać to ona go zmieniła, ewentualnie oni. Ta banda.
- Tak?
- Liam o Oli zasnęli. Ty tez powinieneś odpocząć. - powiedziała spokojnie
- Nie chce.. - wymamrotałem
Dziewczyna usiadła obok mnie i popatrzyła na mnie błagalnie. Nie wiedziałem co mam powiedzieć więcej. Można powiedzieć ,że znała go dłużej i bardziej niż ja. A jednak czułem ,że znany go równie dobrze.
- Ogólnie chciałam mu obłożyć lodem siniaki i ulżyć w bólu. - westchnęła
- Sprawisz mu gorszy ból. - powiedziałem
- Na początku tak, ale potem lód sprawi ,że zniknie. - rzekła - Do tego siniaki będą mniejsze. - dodała
Ona dalej była spokojna. Już się bałem ,że rzuci się na mnie lub coś mi zrobi. A ona? Dalej opanowanie na twarzy.. Miała delikatne rysy twarzy, nawet pasowała do Styles'a. Chociaż.. Już sam nie wiem.
- Może herbaty? Posiedzimy i pogadamy tak na osobności. - zaproponowała dziewczyna
- Zgoda.
Po chwili już jej nie było, a ja zostałem sam. Curly dalej spał, co cieszyło to mnie. Liam spał, mały też.. Tylko ja i Perrie nie spaliśmy. Może dzięki tej rozmowie dowiem się czegoś o nim. No właśnie on..
Spojrzałem na niego i delikatnie poprawiłem jego kręconą grzywkę. Miał w dotyku bardzo miłe włosy. Do tego zawsze były i za pewnie będą w nieładzie. Jego twarzyczka była blada, co zaczynało mnie martwić. Lecz nie wiedziałem czy wołać ją czy nie. Położyłem mu rękę na policzku i zacząłem delikatnie głaskać. Miał taka delikatną skórę.. Nie chciałem go też budzić.
- Mmmm. - wymamrotał Loczek
Jego oczy otworzyły patrząc wprost na mnie. Podparł się o łokieć. Już nie spał, wyglądał na rozbudzonego. Przeszedł mnie dziwny dreszcz gdy na mnie spojrzał, nawet i przyjemny. Sam nie byłem już pewny.
- Curly.. - wyszeptałem
- Nie mów tak do mnie. Nie masz prawa. - warknął
Coś mnie ścisnęło w środku, a on opadł na łóżko chyba już spowrotem wracając momentalnie do snu. Nim się obejrzałem łza spłynęła po moim policzku. Zabolało, nawet teraz. Zabolało.. Potem doszło kolejne uczucie, którego nie umiałem nazwać.
- Curly. - wyszeptał brunet
Niestety nie wiedział jaka będzie reakcja chłopaka. Przecież nigdy na niego tak nie mówił. Zawsze było Loczuś, Loczek lub podobnie. Curly, to było coś nowego.
- Nie mów tak do mnie. Nie masz prawa. - warknął drugi
Po czym opadł na łóżko nie przejmując się dawnym przyjacielem.
Byłem już poza pokojem, a te jego słowa dalej siedziały mi w głowie. Usiadłem przy ścianie i schowałem twarz w dłonie. Od razu rozpłakałem starając się nie budzić innych. Chociaż i tak zaraz przyjdzie Edwards i zapyta co się stało. Gdzie jest tam ten Harry? GDZIE? Zadawałem sobie w głowie pytania, ale nie znajdywałem odpowiedzi.To wszystko ICH wina! Jego! Max'a!
Usłyszałem po paru minutach kroki. Ciarki przeszły po mnie od razu. Lecz łzy dalej płynęły mi po policzkach. Ogarnij się! Ogarnij.. Ze schodów było widać ceń kobiecy, to ona. Będąc już na piętrze zobaczyła. Od razu znalazła się przy mnie, po czym położyła dłoń na moim ramieniu.
- Louis, co się stało? - zapytała
- On.. - za jąkałem się - Warknął na mnie, za nic.. Powiedziałem tylko do niego Curly.. Tylko Curly.. - wybuchłem większym płaczem
- O nie.. Nikt tak na niego nie mówi. - zaczęła - To wszystko wina.. - urwała
Powoli przymknąłem oczy wtulając się w niego jak w zabawkę.
- Dziękuję.. - wymamrotałem
Chłopak już nic nie powiedział tylko ucałował mnie w głowę. Ja zaś odpłynąłem do krainy Morfeusza. Nareście poczułem się szczęśliwy mimo ,że jednak to wszystko sie wydarzyło. To tylko dzięki niemu..
***
Położyłem Harry'ego na jego łóżku. Wyglądał tak niewinnie.. Jak mały bezbronny kociak. Do tego nie był jak wcześniej chamski, normalny był co mnie zdziwiło. Dalej mam przed oczami jego z dzieckiem i przyjaciółką. Czyżby zazdrość? Nie. To nie mogłoby być.
Siedziałem już tu dobre 30 minut. Lecz teraz zrozumiałem ,że nie chciałem go tu zostawiać samego. Do tego te sińce, które pewnie oblewały jego i tak kruche ciało. Aż ciarki mnie przeszły przy wspomnieniu o nich. Musiał bardzo oberwać. Lecz dalej w mojej głowie było pytanie CZEMU TO ZROBIŁ? Przecież mogli mnie pobić, ewentualnie Liam by mi pomógł i tyle. Ale on musiał. Dostał za nas..
- Louis? - usłyszałem za sobą
Przerażony spojrzałem do tyłu. Była to Edwards. Loczka przyjaciółka tutaj. Jak widać to ona go zmieniła, ewentualnie oni. Ta banda.
- Tak?
- Liam o Oli zasnęli. Ty tez powinieneś odpocząć. - powiedziała spokojnie
- Nie chce.. - wymamrotałem
Dziewczyna usiadła obok mnie i popatrzyła na mnie błagalnie. Nie wiedziałem co mam powiedzieć więcej. Można powiedzieć ,że znała go dłużej i bardziej niż ja. A jednak czułem ,że znany go równie dobrze.
- Ogólnie chciałam mu obłożyć lodem siniaki i ulżyć w bólu. - westchnęła
- Sprawisz mu gorszy ból. - powiedziałem
- Na początku tak, ale potem lód sprawi ,że zniknie. - rzekła - Do tego siniaki będą mniejsze. - dodała
Ona dalej była spokojna. Już się bałem ,że rzuci się na mnie lub coś mi zrobi. A ona? Dalej opanowanie na twarzy.. Miała delikatne rysy twarzy, nawet pasowała do Styles'a. Chociaż.. Już sam nie wiem.
- Może herbaty? Posiedzimy i pogadamy tak na osobności. - zaproponowała dziewczyna
- Zgoda.
Po chwili już jej nie było, a ja zostałem sam. Curly dalej spał, co cieszyło to mnie. Liam spał, mały też.. Tylko ja i Perrie nie spaliśmy. Może dzięki tej rozmowie dowiem się czegoś o nim. No właśnie on..
Spojrzałem na niego i delikatnie poprawiłem jego kręconą grzywkę. Miał w dotyku bardzo miłe włosy. Do tego zawsze były i za pewnie będą w nieładzie. Jego twarzyczka była blada, co zaczynało mnie martwić. Lecz nie wiedziałem czy wołać ją czy nie. Położyłem mu rękę na policzku i zacząłem delikatnie głaskać. Miał taka delikatną skórę.. Nie chciałem go też budzić.
- Mmmm. - wymamrotał Loczek
Jego oczy otworzyły patrząc wprost na mnie. Podparł się o łokieć. Już nie spał, wyglądał na rozbudzonego. Przeszedł mnie dziwny dreszcz gdy na mnie spojrzał, nawet i przyjemny. Sam nie byłem już pewny.
- Curly.. - wyszeptałem
- Nie mów tak do mnie. Nie masz prawa. - warknął
Coś mnie ścisnęło w środku, a on opadł na łóżko chyba już spowrotem wracając momentalnie do snu. Nim się obejrzałem łza spłynęła po moim policzku. Zabolało, nawet teraz. Zabolało.. Potem doszło kolejne uczucie, którego nie umiałem nazwać.
- Curly. - wyszeptał brunet
Niestety nie wiedział jaka będzie reakcja chłopaka. Przecież nigdy na niego tak nie mówił. Zawsze było Loczuś, Loczek lub podobnie. Curly, to było coś nowego.
- Nie mów tak do mnie. Nie masz prawa. - warknął drugi
Po czym opadł na łóżko nie przejmując się dawnym przyjacielem.
Byłem już poza pokojem, a te jego słowa dalej siedziały mi w głowie. Usiadłem przy ścianie i schowałem twarz w dłonie. Od razu rozpłakałem starając się nie budzić innych. Chociaż i tak zaraz przyjdzie Edwards i zapyta co się stało. Gdzie jest tam ten Harry? GDZIE? Zadawałem sobie w głowie pytania, ale nie znajdywałem odpowiedzi.To wszystko ICH wina! Jego! Max'a!
Usłyszałem po paru minutach kroki. Ciarki przeszły po mnie od razu. Lecz łzy dalej płynęły mi po policzkach. Ogarnij się! Ogarnij.. Ze schodów było widać ceń kobiecy, to ona. Będąc już na piętrze zobaczyła. Od razu znalazła się przy mnie, po czym położyła dłoń na moim ramieniu.
- Louis, co się stało? - zapytała
- On.. - za jąkałem się - Warknął na mnie, za nic.. Powiedziałem tylko do niego Curly.. Tylko Curly.. - wybuchłem większym płaczem
- O nie.. Nikt tak na niego nie mówi. - zaczęła - To wszystko wina.. - urwała
UWAGA:
Rozdział miał być wcześniej, lecz ja nie wyrabiam. Został on podzielony na dwie części, bo bym nie dała rady z dodaniem jego. Lecz kolejny będzie chyba dłuższy c:
KOLEJNY BĘDZIE jak postaracie się dać jak najwięcej OPINII/KOMENTARZY. Pokażcie ,że zależy wam na tym i chcecie znać ich dalsze losy.
Jeszcze tydzień i koniec i WAKACJE!
~Panda
Rozdział miał być wcześniej, lecz ja nie wyrabiam. Został on podzielony na dwie części, bo bym nie dała rady z dodaniem jego. Lecz kolejny będzie chyba dłuższy c:
KOLEJNY BĘDZIE jak postaracie się dać jak najwięcej OPINII/KOMENTARZY. Pokażcie ,że zależy wam na tym i chcecie znać ich dalsze losy.
Jeszcze tydzień i koniec i WAKACJE!
~Panda
Swietne, dalej :3
OdpowiedzUsuńUrwalas w takim momencie, ze mnie cos trfai zaraz! Ja rozumiem budowanie napiecia etc, ale tak sie nie robi! Genilany rozdzial ;) weny kochanie xx
OdpowiedzUsuńbędzie wiecej, będzie ! na pewno :D !
OdpowiedzUsuńdalej < 3
Czekałam, czekałam i się doczekałam! Cudowny rozdział! Pamiętaj, dla mnie możesz pisać nawet 2 miesiące 1 rozdział. Ja poczekam, bo wiem że warto. Wiem że w zamian za czekanie będe mogła przeczytać świetny rozdział twojego autorsta. To zdecydowanie niezwykła historia, którą na prawde warto przeczytać. I warto dla niej czekać i poświęcić trochę czasu. Lou w wercji opiekuńczej jest uroczy. Taki delikatny, Latwo go czymś przstraszyć. Czy zawsze taki będzie? Może potem będzie odważniejszy? Zostanie taki jaki jest? A Harry? Zawsze będzie taki ostry? Może złagodnieje? Może Lou mu w tym pomoże? Czy dalej będzie obrywał? Mam nadzieję że nie. A przynajmniej nie mocno. Liam też będzie poszkodowany? A Lou? On będzie miał chyba najgorzej. To wkońcu przez niego Harry złamał zasadę. I on jest najsłabszy z całej trójki. A może jemu nic nie będzie? Może zostawią go w spokoju? Wątpie. Ale trzeba mieć nadzieję. Czasem trzeba być optymistą. Prawda? No właśnie, gdzie jest tamten Harry? Co się z nim stało? I co powiedziała Perrie po tym jak urwała? Czyja to wina? Zżera mnie ciekawość! ^°^ <3
OdpowiedzUsuńWarto czekać :3
OdpowiedzUsuńTalent u nas, jak widzę, rodzinny. :D
OdpowiedzUsuńOch, biedny Lou. Przecież nic takiego nie zrobił :C Ale musiała być jakaś przyczyna takiej reakcji. Dzięki, za skończenie w takim momencie (czujesz sarkazm?)
OdpowiedzUsuńLiczę na to, że następny naprawdę będzie dłuższy!
Życzę dużo weny
~MGreyback
Larry Stylinson Opowiadanie
Wiesz co ty to jednak wredna jesteś, urwać w takim momencie po prostu brak słów... No dobra w każdym razie rozdział świetny i warto było na niego czekać. Nie będę pisać nic więcej bo liczę że szybko dodasz drugą połowę rozdziału i nie zostawisz mnie rozmyślającej dniami i nocami co będzie dalej ;)
OdpowiedzUsuńCzekam i życzę weny.
Czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuń*_* powalający..uwielbiam jak piszesz..nie słucham muzyki i nie czytam a i tak i tak chce mi się ryczeć...
OdpowiedzUsuńPiszę komentarz już po raz drugi, bo wcześniejszy się nie zapisał -_- Tak więc z jednej strony współczuje Hazzie, a z drugiej mam ochotę nakopać mu w tyłek! Jak nie ma się na czym/kim wyżywać niech wypróbuję poduszki (sprawdzony sposób, działa). Jak on mógł tak nawrzeszczeć na Tommo za jedno głupie słowo! Ughh. Strasznie się to wszystko poplątało, ale mam nadzieję, że się ułoży. Czekam z zapartym tchem na powrót prawdziwego Larry'ego z poprzedniej serii. Kocham, pozdrawiam, życzę weny i zapraszam do siebie na dzisiejszy, świeżutki rozdzialik :) ~Dagmara
OdpowiedzUsuńwciągnełam się w to opowiadanie, czekam na następny rozdział ;**
OdpowiedzUsuń@lifetastegreat